[b]
Wojciech Szczęsny (5)[/b]. Tak jak można było przypuszczać, nie miał w Thorshavn zbyt wiele do roboty.
Tomasz Kędziora (6). Nie zwracał na siebie uwagi, a dla obrońcy to komplement.
Patryk Peda (7). Oczy kibiców były w dużej mierze zwrócone na debiutanta. Jak wypadł? Bardzo dobrze. Solidny, skoncentrowany. Wybierał proste środki, nie ryzykował. Raz uratował zespół, w ostatniej chwili wybijając piłkę spod nóg przeciwnika tuż przed bramką.
Jakub Kiwior (5). Sprawiał wrażenie najbardziej "elektrycznego" spośród obrońców. A to niepewna interwencja w polu karnym, a to niecelne wyprowadzenie piłki. Na początku drugiej połowy podniósł ciśnienie kibicom, gdy łapał rywala we własnym polu karnym - na szczęście nie na tyle, by dyktować "jedenastkę".
ZOBACZ WIDEO: To wtedy Lewandowski dowiedział się o wyborze Probierza
Matty Cash (5). Zaczął od niezłej akcji na początku meczu, gdy mógł mieć asystę po ładnym crossowym podaniu, ale później gasł z minuty na minutę. Szybko złapał żółtą kartkę.
Patryk Dziczek (6). Kolejny debiutant w ekipie Michała Probierza. Może nie wyróżnił się aż tak, jak Peda, ale też ciężko mówić, by zawiódł. Trzymał poziom w środkowej strefie boiska, choć można przyczepić się, że nie próbował częściej szybciej grać do przodu.
Bartosz Slisz (6). Zawsze ciężko jest oceniać defensywnego pomocnika, gdy nie zna się założeń taktycznych. To są zazwyczaj goście od tzw. czarnej roboty i na pierwszy rzut oka nie widać pracy, jaką wykonują na boisku. Dużo biegał, starał się być łącznikiem między obroną i atakiem.
Sebastian Szymański (7). Przedstawiciel handlowy stojący w bramce Wysp Owczych był bezradny po technicznym uderzeniu Szymańskiego w 3. minucie. To była jego klepka. Zrobił to, do czego przyzwyczaił w ostatnich miesiącach w klubie. Krótkie przyjęcie i precyzyjne uderzenie. Napędzał grę biało-czerwonych, dobrze współpracował z Zielińskim, natomiast tych akcji nie było dużo. Mogło być więcej.
Piotr Zieliński (7). Tym razem kapitan wziął grę na siebie. Zaczął od przytomnej asysty, następnie miał parę otwierających podań. W pewnym momencie trochę się wycofał, ale to wynikało z taktyki. Polacy troszeczkę oddali pole gry przeciwnikowi.
Przemysław Frankowski (7). Tak na dobrą sprawę, to jeszcze w pierwszej połowie mógł ustrzelić dublet, ale dwukrotnie był blokowany w polu karnym. Wywiązywał się ze swoich obowiązków, a udany występ zwieńczył asystą przy drugiej bramce.
Arkadiusz Milik (4). Bardziej przeszkadzał niż pomagał. Długo był niewidoczny, a kiedy już miał idealną okazję na piątym metrze po dograniu z bocznego sektora, to nie trafił w piłkę. Później to powtórzył, kiedy za późno wystartował do piłki i ubiegł go bramkarz rywali. Słabiutki występ. Paradoks polega jednak na tym, że mecz trwa 90 minut i już na początku drugiej części spotkania Milik "wywalczył" czerwoną kartkę dla rywala. To jedyne dobre zagranie z jego strony, choć sama sytuacja była dość kontrowersyjna. Cóż, to dobry napastnik, nie bez powodu gra w Juventusie, jednak od jakiegoś czasu kompletnie nie potrafi odnaleźć się w kadrze.
Rezerwowi:
Adam Buksa (7). Dostał nieco ponad pół godziny, a i tak zrobił więcej niż Milik. Strzelił gola na 2:0, zachował się jak rasowy napastnik.
Karol Świderski (5). Klasycznie - wszedł i walczył. Ma czego żałować, bo w ostatnim kwadransie nie wykorzystał świetnego podania Zielińskiego. Nie opanował piłki w polu karnym i nie oddał strzału. Wcześniej nie przeczytał prostopadłego zagrania Frankowskiego i w ogóle nie wystartował do futbolówki.
Paweł Wszołek (5). Był niewidoczny po wejściu na boisko. Głównie z uwagi na to, że większość akcji przeprowadzana była lewą stroną albo środkiem. Pewnie sam liczył na więcej.
Jakub Piotrowski i Filip Marchwiński - grali zbyt krótko, by ich ocenić.
CZYTAJ TAKŻE:
Cztery minuty i bramka! Reprezentant Polski wymierzył strzał [WIDEO]
Probierz ledwo zaczął i już rekord!