Reprezentacja Polski pod wodzą Michała Probierza tylko zremisowała 1:1 z Mołdawią w Warszawie i znacznie skomplikowała swoją sytuację w eliminacjach Euro 2024.
Biało-Czerwoni mieli się w tym spotkaniu zrehabilitować za wstydliwą porażkę poniesioną za czasów poprzedniego selekcjonera, czyli Fernando Santosa, w Kiszyniowie. Nie udało się, znów stracili punkty z teoretycznie niżej notowanym rywalem.
- Wydawało mi się, że ten mecz będzie formalnością. Już się powoli "przymierzałem" do starcia z Czechami. Nie spodziewałem się takiego wyniku - przyznał komentator i ekspert piłkarski Kazimierz Węgrzyn w rozmowie z WP SportoweFakty. - Jeden punkt zdobyty z Mołdawią w tych eliminacjach to jest porażka - nie ukrywał.
Utarli nam nosa
Dla wielu ten rozczarowujący wynik był dowodem, że między bajki można włożyć teorie, że kadra może grać lepiej bez Roberta Lewandowskiego w składzie. - Nigdy nie pomyślałem o tym, że Lewandowski powinien z kadry już zrezygnować albo że reprezentacja powinna zrezygnować z Lewandowskiego - zaznaczył Węgrzyn.
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski zabrał głos ws. kontuzji. Wróci na hit z Realem?
Opaskę od dotychczasowego kapitana kadry, wyłączonego z gry z powodu urazu, przejął na dwa mecze Piotr Zieliński. Jak - zdaniem Węgrzyna - wywiązał się z tej roli? - Zieliński w starciu z Mołdawią starał się, był pod grą, pokazywał się do niej. W końcowych minutach drużyny Michała Probierza często potrafiły mecze kończyć dobrymi akcjami, golem. Tym razem się nie udało. Przeciwnik zaskoczył, że nie pękli. Utarli nam nosa.
- Ale nie możemy odmówić piłkarzom Probierza, że coś drgnęło pod względem potencjału wolicjonalnego. Wszyscy chcieli, bardzo się starali, Arek Milik pracował w defensywie. Do ostatniej minuty walczyliśmy o dobry wynik - zastrzegł.
To nie jest dla reprezentacji
Futbolowy ekspert i komentator wskazuje na ryzykowną decyzję trenera Probierza związaną z ustawieniem kadry: - Myślę, że pewnym problemem kadry jest to, że trener Probierz zdecydował się na grę trójką obrońców. To nas nie napędza, nie daje nam jakości. Moim zdaniem, to nie jest system dla reprezentacji Polski na dziś. Jest teraz taka moda, by grać na trzech środkowych obrońców. To nie zawsze się sprawdza.
I wyjaśnił swój punkt widzenia: - Mało mamy zespołów ligowych, które potrafią to robić, my nie bardzo potrafimy grać trójką z tyłu. W Ekstraklasie robimy to często na siłę. Jedynym zespołem, który to dobrze robił, to był Raków Częstochowa za czasów Marka Papszuna.
Były gracz Wisły czy Cracovii odniósł się też do posadzenia na ławce rezerwowych Matty'ego Casha, a także do głosów krytyki, jakie ostatnio kierowano w stronę zawodnika Aston Villi: - Myślę, że trochę za dużo spadło ostatnio krytyki na Casha. To jest bardzo dobry piłkarz, grający w Premier League. Krytyka, która na niego spada jest nieco tendencyjna. Ktoś to zaczął, a inni powielają ten schemat. Cash nie jest na pewno gorszy od Pawła Wszołka. Kwestia wykorzystania jego umiejętności.
I dodał: - Wszołek daje sobie radę w Legii, ale tutaj na boku nie wygrywaliśmy pojedynków, nie wchodziliśmy w te pojedynki.
Znany komentator nie ma natomiast przekonania do funkcjonowania Przemysława Frankowskiego po lewej stronie boiska. - Frankowski to bardzo dobry piłkarz, mogący dać reprezentacji dużo więcej, natomiast nie na lewej stronie. On ma pewne ograniczenia, jeśli chodzi o lewą nogę. Chociaż mógł mieć w tym meczu asysty po wrzutkach lewą nogą.
- Frankowski na lewej stronie to jest piłkarz, który będzie grał najwyżej poprawnie. Uważam, że piłkarz z lewą nogą dominującą na tej stronie boiska to lepsze rozwiązanie. Czasem ułamki sekund decydują o tym, czy podasz czy nie. Piłkarz prawonożny w danym momencie nie zdecyduje się na to i takie zawahanie spowoduje, że akcja się nie powiedzie - wskazał Węgrzyn.
Zawód
Po spotkaniu z Mołdawią dało się słyszeć głosy, że za późno na placu gry pojawił się Kamil Grosicki: - Też tak uważam. Grosicki ma dynamikę, szybkość, dobre podanie, orientację - stwierdził 20-krotny reprezentant polski.
Węgrzyn nie krył rozczarowania tym, jak zaprezentował się Sebastian Szymański: - Chwaliliśmy ostatnio Szymańskiego, a tymczasem z Mołdawią był zupełnie niewidoczny, nie mógł się odnaleźć na boisku. Zawiódł mnie.
Tradycyjne już zarzuty o brak skutecznej egzekucji usłyszał też po meczu Arkadiusz Milik: - Zdecydowanie Karol Świderski na dziś jest dla mnie jaśniejszym punktem, niż Milik. Nie dlatego, że strzelił gola, ale był generalnie lepszy, umiał się lepiej ustawić.
Bez optymizmu
Po porażce kadry Polski w Kiszyniowie mówiono głównie o zlekceważeniu rywala, o tym, że wówczas kadra Fernando Santosa zbyt pewnie poczuła się po przerwie. Tymczasem wychodzi na to, że Mołdawianie znaleźli też czysto piłkarską receptę na polski zespół. Pokazali to remisując w Warszawie, gdzie w pierwszej połowie zaprezentowali się jako zespół aktywny, agresywny i dynamiczny.
- W pierwszej połowie faktycznie nie było widać dużej różnicy między oboma zespołami - przyznał Węgrzyn, dodając: - Mołdawia grała bardzo bezpośrednio. To jednak przeciętny rywal, a my tylko zremisowaliśmy u siebie. To nie napawa optymizmem.
Najwyraźniej wcześniejsze zwycięstwo w Kiszyniowie pozwoliło ekipie Mołdawii uwierzyć w siebie również w kontekście meczu w Warszawie: - Mieliśmy pomysł na grę, ale to nie wypaliło. Może przeciwnik też po tej drugiej połowie w Kiszynowie zrozumiał, że Polska nie jest taka mocna? Przyjechali do Warszawy z większą pewnością siebie i osiągnęli dobry dla siebie rezultat.
Justyna Krupa, dziennikarka WP SportoweFakty