Michał Probierz o awansie na Euro. "Wierzę w szczęście"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Probierz
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Michał Probierz

- Trzymam się swoich wyborów i wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze. Wierzę w szczęście - mówi nam Michał Probierz po meczach z Wyspami Owczymi (2:0) i Mołdawią (1:1) w eliminacjach Euro 2024.

[b]

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Wie pan, z czym nasza reprezentacja ma największy problem?[/b]

Michał Probierz: Wiem.

Z czym?

To raczej temat, którego nie będę poruszał w mediach, a wewnątrz reprezentacji. Widziałem z bliska, jak wyglądała drużyna, i wiem, co zmienić na następnych zgrupowaniach.

Mówił pan, by zawodnicy nie bali się ryzyka, strat piłki. Ale w taki sposób motywował pan zespół przed meczem z Wyspami Owczymi. Z Mołdawią te straty miały jednak swoją wagę. Problem jest aż tak duży?

Kadra znalazła się w takim momencie, w którym trzeba podbudować zawodników i sprawić, by poczuli się bardziej pewni siebie. Na pewno mecz z Mołdawią tego nie ułatwił. Mam nadzieję, że w listopadzie wrócą piłkarze, którzy teraz mieli kontuzję i zespół będzie silniejszy.

Z Wyspami Owczymi i Mołdawią widzieliśmy docelowy styl gry reprezentacji Michała Probierza?

Początek drugiej połowy meczu z Mołdawią był bardzo dobry. Stworzyliśmy dużo sytuacji bramkowych, graliśmy kombinacyjnie. Chciałbym, żeby tak grała moja reprezentacja, żeby tak to wyglądało. Później pojawiły się nerwy, za szybko chcieliśmy wszystko zrobić.

Zostawia pan zawodnikom margines na fantazję w grze, improwizację?

Oczywiście, tak jak każdy trener. U mnie piłkarze zawsze mają przestrzeń na własną inwencję.

To, co pan zastał na zgrupowaniu, pokryło się z tym, czego się pan spodziewał?

Tydzień ułożył się tak, że mieliśmy dwa rozruchy, bez żadnego konkretnego treningu. Mogliśmy jedynie bazować na tym, co widzieliśmy i analizowaliśmy, stąd pewne ruchy kadrowe. Mam na myśli choćby wystawienie Patryka Dziczka w drugim meczu, co wywołało kontrowersje. Miał zabezpieczyć Sebastiana Szymańskiego i Piotra Zielińskiego, bo taką rolę pełni w swoim klubie.

Co się dzieje z Arkadiuszem Milikiem? Od dawna strzela najwyżej jednego gola na rok w reprezentacji i pudłuje w stuprocentowych sytuacjach.

Jest w takim momencie, że musi dostać wsparcie. To trudne chwile dla każdego napastnika, ale wierzę, że Arek się odblokuje. Wiedział, że zastępuje Roberta Lewandowskiego, dostał szansę. Szkoda, że nie wykorzystał swoich okazji.

Rozmawialiście po meczu?

Nie ma piłkarza, który nie przeżywa takich momentów, zwłaszcza jeżeli nie może strzelić gola.

Czy Kamil Glik wróci do kadry? Deklaruje, że to jego cel.

Na razie jest po kontuzji, trudno oceniać. Wrócił do polskiej ligi, gra. To nie jest tak, że ja nagle skreślam pewną grupę zawodników. Chcemy po prostu odmłodzić drużynę.

A Jan Bednarek?

Mogę się powtórzyć - nie jest skreślony, ale wybrałem inną grupę.

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski odniósł się do spekulacji o końcu reprezentacyjnej kariery


Jaki pana zdaniem jest klimat wokół reprezentacji?

Na pewno oczekiwania były większe. Kibice myśleli, że uda nam się wygrać niedzielne spotkanie i w listopadzie z Czechami u siebie zagramy o bezpośredni awans na Euro. Nie zrobiliśmy tego i musimy liczyć na łut szczęścia.

Ale bardziej wydaje się panu, że to klimat pozytywny, neutralny czy negatywny?

Myślę, że wszędzie jest podobny klimat. Gdy nie ma sukcesu, to zawsze łatwo dobierze się teorie. Na pewno nie zgodzę się z tymi, którzy krytykują Patryka Pedę. On zagrał dwa dobre mecze.

OK, to podpowiem panu: atmosfera wokół drużyny jest raczej średnia.

Gdyby była dobra, toby nie zmieniali trenera, to proste. W pewnych momentach trzeba podjąć trudne decyzje, pocierpieć. Ja to właśnie robię i trzymam się swoich wyborów. Wierzę, że jesteśmy na dobrej drodze.

Słowo cierpieć oznacza, że liczy się wynik, nawet gdy zęby bolą od gry drużyny?

Tu się nie zgodzę, bo z Mołdawią były naprawdę dobre fragmenty naszej gry. Najbardziej boli fakt, że mieliśmy multum sytuacji i zremisowaliśmy. Nastawiałem zawodników, żeby te dwa spotkania wygrać, więc jest niedosyt. Musimy to przełknąć.

Kto był liderem zespołu pod nieobecność Roberta Lewandowskiego?

W drugiej połowie z Mołdawią widać było charakter w drużynie. Taki zespół chciałbym oglądać. Nie można odmówić chłopakom determinacji. Uważam, że walczyli do ostatniego gwizdka, by wygrać. Nie było momentu, by ktoś się poddał. Mam grupę zawodników, których wyróżnię osobiście. Pokazali mi, że jest na czym budować.

Lewandowski zapowiedział ostatnio, że jego czas w kadrze się kończy. Jakie to będą czasy, gdy zabraknie "Lewego"?

Na razie możemy tylko gdybać. Dzisiaj nie szukałbym odpowiedzi. Na tę chwilę myślę o meczu z Czechami, tu i teraz.

Polska kadra jest na poziomie Mołdawii czy Albanii? Bo wyniki kadry są ostatnio załamujące.

Dlatego potrzeba zmian. Tak jak powiedziałem - należy ten czas przecierpieć. Mam nadzieję, że zmiana pokoleniowa zaprocentuje.

Na jakiej podstawie wierzy pan w awans na Euro 2024?

Bo wierzę, że wygramy spotkanie z Czechami, i liczę, że dopisze nam szczęście.

Czyli musimy polegać na szczęściu.

No tak jest, nic innego nie zrobimy. Gdybyśmy jeszcze mieli los w naszych rękach, to byłoby inaczej. Pozostało nam jedynie zwyciężyć w listopadzie i czekać na wyniki naszych grupowych rywali w eliminacjach.

A może potrzeba cudotwórcy?

Cudotwórców nie ma w piłce.

Na konferencji po meczu powiedział pan, że cudotwórca był nam potrzebny, by pokonać Mołdawię.

Mamy trudny okres wokół kadry, ale musimy zrobić wszystko, by się z nim uporać i żeby zespół funkcjonował lepiej. To też jest proces. Prawda jest taka, że gdybyśmy zdobyli bramkę więcej od Mołdawii, to bylibyśmy w zupełnie innych nastrojach.

rozmawiał Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty

Tej drużyny nie da się lubić, a zapowiada się, że będzie gorzej (Opinia)

Źródło artykułu: WP SportoweFakty