Pogoń Szczecin zagra w pierwszym meczu w PKO Ekstraklasie po październikowej przerwie reprezentacyjnej. Po raz drugi z rzędu odwiedzi Gliwice, ale tym razem nie zagra w nich z Ruchem Chorzów, a z Piastem. W tabeli drużyny dzieli pięć punktów na korzyść Portowców.
- Piast jest dobrze zorganizowanym zespołem. Bierzemy pod uwagę to, jak broni i jak atakuje. Piast jest agresywny i szybki na skrzydłach. Niezwykle trudno go pokonać i zasługuje na więcej punktów w tabeli niż ma - zapowiada Jens Gustafsson.
Od pięciu meczów Szwed nie wymienił piłkarza w podstawowym składzie Pogoni Szczecin. W tym okresie drużyna imponowała skutecznością w ataku i zwyciężała 3:1 z Koroną Kielce, 5:1 z Cracovią, 5:0 z Lechem Poznań i 3:0 z Ruchem Chorzów. Do tego doszła porażka 3:4 z Legią Warszawa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz ruszył do ataku. Ostatnia akcja i... Tylko zobacz!
- Celem dla nas jest utrzymanie formy. Musimy grać na wysokim poziomie tydzień po tygodniu. Wiemy, co mamy zrobić, żeby wykonać zadanie. Na mamy wpływu na to, że przychodzą przerwy reprezentacyjne. Pozostajemy optymistami, co do naszej dyspozycji przed kolejną częścią sezonu - opowiada Jens Gustafsson.
- Myślę o obsadzie miejsc w jedenastce bardziej niż przed poprzednim meczem z Ruchem. Wynika to z faktu, że piłkarze wracali w różnym czasie ze zgrupowań reprezentacji i to nie była idealna sytuacja - tłumaczy trener Pogoni.
Jens Gustafsson na pewno nie wystawi kontuzjowanych Wojciecha Lisowskiego i Marcela Wędrychowskiego. Obaj przechodzą leczenie i mają pokazać się na boisku jeszcze w rundzie jesiennej.
- Trudno jest mi teraz dokonywać zmian w składzie. Na przykład w środku pola mamy trzech piłkarzy, którzy grają ze sobą od trzech tygodni, a wyglądają, jakby grali ze sobą od 10 lat. Jestem zadowolony z tego, jak prezentujemy się i cały czas pracujemy nad tym, żeby nie dopadł nas problem z przygotowaniem fizycznym - podsumowuje Gustafsson.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"