Trafne wytypowanie wyniku sobotniego hitu PKO Ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław a Legią Warszawa graniczyło z cudem. Zespół ze stolicy Polski przyjechał na Tarczyński Arena, aby ponieść prawdziwą klęskę. Wrocławianie wygrali aż 4:0 (więcej TUTAJ).
Wydaje się, że szokiem dla podopiecznych Kosty Runjaicia był gol Petra Schwarza, który trafił do siatki rywala raptem kilkanaście sekund po rozpoczęciu drugiej połowy. Potwierdzają to słowa zasmuconego Rafała Augustyniaka.
- Po pierwszej połowie na pewno się tego nie spodziewałem. Źle zareagowaliśmy po bramce straconej na początku drugiej połowy. Nie tak jak zawsze. Zawsze, gdy ją tracimy, to mamy nastawienie, że "nic się nie stało i dążymy do strzelenia kolejnych". Dzisiaj coś w naszych głowach nie zagrało i nie byliśmy w stanie odwrócić losów meczu - mówił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
- Rozmawialiśmy w przerwie, że musimy wyjść jeszcze bardziej zdeterminowani. Mieliśmy w pierwszej połowie ze trzy dogodne sytuacje. Niestety nie wpadło. Śląsk zaczął super drugą połowę i trudno nam było wrócić do meczu - dodał.
Dla Legii była to trzecia porażka w PKO Ekstraklasie, a czwarta - biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki. Reakcja musi nadejść błyskawicznie, ponieważ warszawianie już w czwartek (26 października) zmierzą się ze Zrinjskim Mostar w Lidze Konferencji Europy.
Rafał Augustyniak ma nadzieję, że przyszły czas będzie znacznie lepszy. - Musimy podnieść głowę do góry. Za pięć dni mamy kolejny mecz i musimy o tym jak najszybciej zapomnieć. Tak naprawdę nie ma co o tym myśleć, bo takie spotkania się zdarzają rzadko - powiedział.
- Nasza zła seria wydłużyła się do czterech meczów. Mam nadzieję, że jest to ostatni mecz, w czwartek przełamiemy to, a w niedzielę poprawimy - podsumował.
Zobacz też:
Spokojny marsz na ligowe podium. Lech Poznań bez kłopotów pokonuje ŁKS Łódź