Gdy Fernando Santos ogłaszał powołania na pierwsze mecze eliminacji Euro 2024, można było zastanawiać się, wręcz niedowierzać, że brakuje w kadrze miejsca dla Dawida Kownackiego.
Za nim kapitalny sezon w Fortunie Duesseldorf (16 goli, 10 asyst). Mimo iż mowa o drugim poziomie rozgrywkowym w Niemczech (plus trzech meczach w krajowym pucharze), to jednak trudno było przejść obojętnie obok Kownackiego. Był w wyśmienitej formie i zapracował sobie na transfer do Werderu Brema.
- Długo to analizowałem, rozmawiałem z ludźmi i wiedziałem, czego potrzebuję. Bardzo ważne było dla mnie jak gra drużyna, a Werder jest drużyną, która gra dla napastników. Więc ten styl na pewno mi odpowiada - tłumaczył Kownacki w Kanale Sportowym pod koniec maja.
Wybór był więc świadomy. Dodatkowo on sam dojrzał jako piłkarz i człowiek. Mentalnie też był na innym poziomie. Coś jednak poszło nie tak, bo początek sezonu 2023/24 należy określić jednym słowem: rozczarowanie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor futbolu pokazał klasę. Tak zachował się po porażce
Rozczarowanie, biorąc pod uwagę poprzedni sezon. Kownacki rozbudził apetyty, strzelał jak na zawołanie, a teraz ma problem, by w ogóle dochodzić do sytuacji strzeleckich.
- Widzimy, jak piłka czasem potrafi być brutalna. Z jednej strony mamy okres przygotowawczy, gdy Dawid prezentował się fantastycznie i w pięciu meczach strzelił pięć goli. Początek miał bardzo dobry, nie było widać żadnych problemów, a przecież wtedy w zespole był jeszcze Niclas Fuellkrug - mówi nam Radosław Gilewicz, były reprezentant Polski, a obecnie ekspert Viaplay.
- Liga też zaczęła się dla niego w miarę dobrze. Dostał swoje szanse, trzykrotnie zagrał od 1. minuty, ale jeśli nie dostarczasz liczb, to zaczynasz być nerwowy. I po grze Dawida widać nerwowość. Mam wrażenie, że w Werderze cały czas nie ma optymalnej dwójki w miejsce Fuellkruga, dlatego raz gra Justin Njinmah, raz Kownacki. Ta sytuacja jest trochę niepokojąca. Widać było po nim w ostatnim meczu, że jest pod ogromną presją - komentuje Gilewicz.
Za mecz z Borussią Dortmund Kownacki otrzymał od "Kickera" notę 5,5, czyli beznadziejną. Był najgorszym zawodnikiem na boisku.
Nie tylko on jest winny
Oczywiście dużą niesprawiedliwością byłoby krytykowanie wyłącznie Kownackiego, bo cały zespół Werderu prezentuje się tragicznie na początku sezonu 2023/24.
Za nami osiem kolejek i w tym czasie Werder wygrał tylko dwa mecze, a w pozostałych sześciu przegrywał.
- W komentarzu do meczu z Borussią zwracałem uwagę, że jeśli Dawid otrzymywał piłkę i do bramki przeciwnika miał 70 metrów, to nie jest łatwo cokolwiek zrobić. Cały zespół był ustawiony dość głęboko. W ostatnich meczach stracili bardzo dużo bramek i na treningach skupiali się głównie na defensywie. Ofensywa kompletnie nie funkcjonowała. Jeśli zespół gra słabo, to przekłada się to na wszystkich piłkarzy. Nie można skupić się tylko na Dawidzie i mówić, że on zawodzi, a reszta gra dobrze. Tak nie jest. Werder ma duże problemy - podkreśla Gilewicz.
Szczęście Kownackiego nazywa się Ole Werner. Bo to trener Werderu przyjmuje najwięcej ciosów. To on jest w głównej mierze odpowiedzialny za rozczarowujący początek sezonu.
- Ciśnienie w Bundeslidze zawsze jest bardzo duże. W tym momencie krytyka skupiona jest nie na Dawidzie i innych zawodnikach, a na trenerze. Ole Werner ma największy problem, to on jest "liczony" najbardziej. Wiemy, że zazwyczaj wymienia się najsłabsze ogniwo w postaci trenera, a nie dwudziestu kilku piłkarzy. Trzeba odczekać kilka najbliższych tygodni i jeśli Werder dalej nie będzie punktował, to prędzej czy później dojdzie do zmiany. To dobry szkoleniowiec, nie schodzi ze swojej ścieżki i niezależnie od przeciwnika wychodzi dwójką napastników. Możesz mieć swój styl, ale najważniejsze są wyniki - mówi Gilewicz.
Nie dostanie nic za darmo
Liczby Kownackiego w tym sezonie są brutalne. Zagrał tylko w sześciu meczach, na boiskach Bundesligi spędził nieco ponad 200 minut i nie strzelił żadnego gola.
Dziś już nikogo nie dziwi brak powołania do reprezentacji przez Michała Probierza.
- Poczekajmy z oceną. Osiem kolejek to zdecydowanie za wcześnie, żeby analizować cokolwiek w kontekście powołania. Mówiłem to samo w odniesieniu do Szymona Włodarczyka, gdy wszyscy mówili, że już musi trafić do reprezentacji po znakomitym początku sezonu. Teraz widzimy, że wpadł w delikatny kryzys. Z napastnikami trzeba być nieco bardziej cierpliwym, w przypadku Dawida jest tak samo - mówi Gilewicz.
- Jest w dobrym miejscu. W klubie, który da mu czas i szansę - mówił nam w sierpniu niemiecki dziennikarz Daniel Cottaeus.
Jednak nikt mu nie da nic za darmo. - W takich klubach cierpliwość do nowych piłkarzy była, jest i będzie, natomiast Dawid musi się skupić na własnej grze. On nie dostanie 3-4 pełnych meczów z rzędu na przełamanie. W Bundeslidze musisz pokazać coś szczególnego, nawet gdy dostajesz kilkanaście minut. Niestety, ale tak ten biznes funkcjonuje - przyznał Gilewicz.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
CZYTAJ TAKZE:
"To będzie szaleństwo". Podolski przestrzega Bayern
Niespodziewany powrót Brzęczka? Gorąco wokół polskiego klubu