Podczas spotkania w Neapolu oglądaliśmy dwie zupełnie różne połowy. W pierwszej to goście z Mediolanu totalnie kontrolowali grę i raz po raz atakowali na bramkę, której strzegł Alex Meret. Wtedy przynosiło to efekty.
Szczególnie dośrodkowania w pole karne były bardzo skuteczne. Z nich korzystał istny król przestworzy dzisiejszego wieczoru na południu Włoch, czyli Olivier Giroud. Francuz dwa razy strzelając głową umieścił piłkę w siatce, a gdyby miał trochę więcej szczęścia, po pierwszych 45. minutach miałby na koncie hat tricka.
W przerwie wydawało się, że AC Milanowi nie powinna stać się krzywda w tej rywalizacji. SSC Napoli sporadycznie stwarzało zagrożenie, ale zmiana stron przyniosła też mocną zmianę nastrojów, bo wtedy to gospodarze przejęli inicjatywę.
Najpierw świetną akcją popisał się Matteo Politano, który z dużą swobodą minął rywali, a potem mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał zasłoniętego Mike'a Maignana. Francuz chyba jednak mógł zrobić coś więcej w tej akcji, choć należy zwrócić uwagę na siłę tego uderzenia.
Natomiast Napoli wciąż musiało gonić, ale niesione dopingiem z trybun było coraz bliżej drugiego trafienia. To przyszło, gdy do rzutu wolnego podszedł Giacomo Raspadori. Napastnik Azzurrich uderzył z ogromną mocą, a i Maignan znowu był zasłonięty, co z pewnością utrudniło mu skuteczną interwencję.
Czytaj też:
Nowe doniesienia ws. rodziców gwiazdy Liverpoolu. Mały sukces służb
Francuski klasyk odwołany po skandalu. Pojawiły się sprzeczne wersje
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!