Gol w ostatniej akcji. Rollercoaster w meczu Śląska Wrocław

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Jehor Macenko i Daniel Ramirez
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Jehor Macenko i Daniel Ramirez

Śląsk Wrocław w drugiej połowie zwolnił tempo, a konsekwencją tego była wyrównująca bramka ŁKS-u Łódź. Trybuny Tarczyński Arena oszalały po strzale Piotra Samca-Talara w doliczonym czasie gry, który dał zespołowi Jacka Magiery trzy punkty.

- Widziałem pozytywy już w meczu z Górnikiem, ale jeszcze ten los nie sprzyjał nam aż tak bardzo. Myślę jednak, że im bardziej drużyna będzie skonsolidowana i zdeterminowana, jak w czwartek, to i los będzie nam sprzyjał - powiedział Piotr Stokowiec podczas konferencji prasowej przed meczem ze Śląskiem Wrocław.

Rzeczywiście ŁKS Łódź, który zanotował ostatnio pięć porażek z rzędu, miał szansę sprawić niespodziankę. Drużyna Piotra Stokowca dzielnie walczyła o zwycięstwo w starciu 1/16 finału Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa (0:2). Nie starczyło jednak sił w trakcie dogrywki.

Natomiast nawet taki wynik przeciwko mistrzowi Polski mógł zasiać pewien optymizm. Choć w niedzielę łodzianie musieli toczyć bój z rewelacją tego sezonu czyli Śląskiem Wrocław i to na wyjeździe. Zespół Jacka Magiery udowadniał już, że wysokie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy to żaden przypadek.

ZOBACZ WIDEO: Leo Messi dla WP o Barcelonie z Lewandowskim: To świetna mieszanka

I rzeczywiście, Śląsk rozpoczął świetnie starcie z ŁKS-em. W 12 minucie doszło do zamieszania w polu karnym gości po rzucie rożnym. Jak zwykle w odpowiednim miejscu znalazł się Erik Exposito. Hiszpański napastnik wbił piłkę z bliskiej odległości do bramki przeciwnika.

Po strzelonym golu gra gospodarzy wyglądała już znacznie gorzej. Widać było minimalistyczne podejście wrocławian, którym odpowiadała wygrana 1:0. Już w drugiej połowie Rafał Leszczyński uratował swój zespół, broniąc uderzenie Daniego Ramireza.

Śląsk otrzymał sygnał, że łodzianie w każdej chwili mogą wyrównać. ŁKS napierał i dopiął swego na niespełna kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry. Podanie na prawej stronie dostał Kamil Dankowski, który dograł do Stipe Juricia. Bośniak bez większych problemów pokonał Leszczyńskiego.

Wydawało się, że wrocławianie zostaną ukarani za swój minimalizm. Stało się jednak inaczej.

W ostatniej akcji meczu piłkę od rezerwowego Camerona Borthwicka-Jacksona otrzymał Piotr Samiec-Talar. Zawodnik gospodarzy oddał precyzyjny strzał zza pola karnego po długim słupku i zagwarantował nowemu liderowi PKO Ekstraklasy trzy punkty.

Śląsk Wrocław - ŁKS Łódź 2:1 (1:0)
1:0 - Erik Exposito 12'
1:1 - Stipe Jurić 78'
2:1 - Piotr Samiec-Talar 97'

Składy:

Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński - Patryk Janasik, Aleksander Paluszek, Aleks Petkow, Jehor Macenko (81' Kenneth Zohore) - Peter Pokorny - Burak Ince (67' Piotr Samiec-Talar), Patrick Olsen (81' Michał Rzuchowski) , Petr Schwarz (67' Cameron Borthwick-Jackson), Nahuel Leiva (89' Patryk Szwedzik), Erik Exposito

ŁKS Łódź: Dawid Arndt - Kamil Dankowski, Nacho Monsalve, Adam Marciniak, Artemijus Tutyskinas (73' Bartosz Szeliga) - Dani Ramirez (90+2' Maciej Śliwa), Michał Mokrzycki, Adrien Louveau, Piotr Głowacki - Piotr Janczukowicz (88' Engjell Hoti), Stipe Jurić

Żółte kartki: Michał Rzuchowski, Piotr Samiec-Talar (Śląsk Wrocław) - Adrien Louveau, Adam Marciniak (ŁKS Łódź)

Sędzia: Bartosz Frankowski

Zobacz też:
Co za pech! Kolejny uraz reprezentanta Polski

Komentarze (2)
avatar
Ryży PR
5.11.2023
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Oddaliśmy pole od 65 minuty. Potem od 80 to myśmy grali. Ten strzał Samca-Talara to majstersztyk. Tzn. Nic nadzwyczajnego, ale technicznie i siła just in time. Z takiej wrzutki to strzelił , be Czytaj całość