Pogoń Szczecin pozostała w Fortuna Pucharze Polski po trudnym meczu na stadionie Podbeskidzia Bielsko-Biała. Szczęśliwie nie straciła gola, choć pierwszoligowiec miał pięć dogodnych sytuacji podbramkowych. Z kolei Portowcy przez 89 minut nie sprawdzili strzałem celnym Patryka Procka. Awansowali dopiero dzięki uderzeniu Kamila Grosickiego w 90. minucie.
- Jestem zadowolony przede wszystkim z awansu. Ten mecz był dla nas trudny. Musieliśmy w nim wykorzystać wszystkie umiejętności indywidualne i relacje zespołowe - ocenia na konferencji prasowej trener Jens Gustafsson.
- Nie był to nasz perfekcyjny mecz, ale rośliśmy w nim. Byliśmy bardziej dojrzałym zespołem, a takie trudne spotkania dają nam najwięcej na przyszłość. Ważne, że nie brakowało nam wiary, a ona posuwa nas do przodu. Wygraliśmy dzięki dobrym zmianom - wylicza pozytywy Szwed.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bramkarz tylko patrzył, jak leci piłka. Co za gol!
- Jestem dumny z zespołu, a zwłaszcza z tego, jak razem pracował na boisku. To jest coś, co na pewno zabierzemy z tego meczu na przyszłość - zakończył Gustafsson.
Podbeskidzie ma duży problem z punktowaniem w Fortuna I lidze, ale akurat w starciu z Pogonią pokazało się z dobrej strony. Także nie stworzyło atrakcyjnego widowiska, ale chociaż próbowało i przy lepszej skuteczności powinno pokusić się o sprawienie niespodzianki.
- Panuje duże rozczarowanie wynikiem. Zaprezentowaliśmy się naprawdę dobrze na tle najlepszego polskiego zespołu ostatniego miesiąca i klubu z topowej trójki ostatnich sezonów. Byliśmy proaktywni i zmuszaliśmy Pogoń do błędów. Do tego stwarzaliśmy sytuacje podbramkowe - opowiada trener bielszczan Grzegorz Mokry.
- Nie mogę właśnie odżałować, że nie skorzystaliśmy z naszych szans. Maksymilian Sitek i Marcel Misztal mieli swoje okazje. Było ich zresztą więcej. Trzeba je wykorzystywać, bo rywal tego nie wybaczy. Graliśmy dobrze, ale to nie zmienia faktu, że nie ma nas już w Pucharze Polski - dodał Mokry.
Czytaj także: Klub z PKO Ekstraklasy pokazał nietypową dla siebie koszulkę
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"