Kapitan reprezentacji Polski miał problemy ze skutecznością jeszcze przed tym, jak doznał kontuzji. Robert Lewandowski zaliczył "pusty przelot" w spotkaniach z Mallorcą, Sevillą i FC Porto. Niewiele zdziałał również w hitowym starciu z Realem Madryt, w którym wrócił po trzymeczowej pauzie spowodowanej urazem.
Zmartwienia o formę 35-latka wydają się uzasadnione, bowiem w meczach z Realem Sociedad i Szachtarem Donieck też nie zaznaczył swojej obecności na boisku. Wydawało się, że w rywalizacji z przeciętnym Deportivo Alaves nadejdzie idealny moment na przełamanie.
Zaledwie po kilkunastu sekundach od pierwszego gwizdka goście sprawili sensację na Estadi Olimpic Lluis Companys w Barcelonie. Na listę strzelców wpisał się wtedy Samu Omorodion, a w ekipie Lewandowskiego zapanowała konsternacja. Lewandowski przebudził się w drugiej odsłonie.
W 53. minucie napastnik doskonale odnalazł się w polu karnym rywali, po czym najwyżej wyskoczył do piłki. Bramkarz Deportivo nie potrafił zażegnać niebezpieczeństwa po celnym strzale głową Lewandowskiego. Kadrowicz w drugiej połowie ustrzelił dublet, zapewniając FC Barcelonie wygraną 2:1 (więcej TUTAJ).
ZOBACZ WIDEO: Komedia na meczu polskiej ligi. Nagranie już krąży po sieci
Patrząc na statystyki Lewandowskiego w ostatnich tygodniach, trudno było o optymizm. Na bramkę w barwach FC Barcelony Lewandowski czekał już od sześciu meczów na wszystkich frontach. Doświadczony snajper strzelił gola golach po przerwie trwającej 390 minut (50 dni).
Michał Probierz głęboko odetchnął przed zgrupowaniem drużyny narodowej, które rozpocznie się w najbliższy poniedziałek. 17 listopada Polska rozegra ostatnie spotkanie w ramach eliminacji Euro 2024 z Czechami. Z kolei mecz towarzyski z Łotwą odbędzie się 21 listopada.
Czytaj więcej:
Dwa gole w ciekawym starciu Pogoni Szczecin z Rakowem Częstochowa
Był gwiazdą Lecha i Legii. Wskazał, komu kibicuje w hicie