W reprezentacji Polski Arkadiusz Milik debiutował jesienią 2012 r., nie mając ukończonych 19 lat. Od tamtego momentu rozegrał w drużynie narodowej 72 mecze, strzelił w nich 17 goli.
Napastnik miewał lepsze (zwłaszcza za kadencji Adama Nawałki) i gorsze momenty, ale dla kolejnych selekcjonerów wydawał się pewniakiem. Tym większym echem odbiła się decyzja Michała Probierza, który zrezygnował z napastnika Juventusu przed listopadowymi meczami Biało-Czerwonych - z Czechami (17 listopada, w eliminacjach Euro 2024) oraz z Łotwą (21 listopada, mecz towarzyski).
Piotr Czachowski, były reprezentant Polski oraz ekspert od Serie A, przyznaje, że brak powołania dla Milika da się obronić. Na łamach "Super Expressu" wyjaśnia, czym mógł kierować się selekcjoner.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki
- Myślę, że decyzja Michała Probierza wzięła się z analizy występów Arka w reprezentacji w ostatnich paru latach. W Juventusie - zwłaszcza wchodząc z ławki - daje bardzo wiele swej drużynie; dużo więcej niż polskiej kadrze. Mówiąc wprost: w biało-czerwonej koszulce Milika... nie ma - stwierdził Czachowski w "SE".
Czachowski rozumie decyzję Probierza, ale jednocześnie z nią polemizuje. Twierdzi, że doświadczony napastnik mógłby przydać się kadrze, która od pewnego czasu znajduje się w dołku.
- Ja wiem, że to, co powiem, wielu kibiców odbierze jako kwestię dyskusyjną, ale Milik wciąż jest dla mnie piłkarzem, który - wchodząc na 20-25 minut na mecz kadry - może jednym zagraniem, jednym dotknięciem piłki, zdecydować o bramce - dodał Czachowski w "Super Expressie".
Przypomnijmy, że Michał Probierz powołał na spotkania z Czechami i Łotwą trzech napastników - Roberta Lewandowskiego (FC Barcelona), Karola Świderskiego (Charlotte FC) oraz Adama Buksę (Antalyaspor).
Biało-Czerwoni, chcąc wystąpić na Euro 2024, muszą pokonać 17 listopada reprezentację Czech, a następnie liczyć na to, że Czesi nie pokonają u siebie Mołdawii (20 listopada).
Czytaj także: Skrytykował Probierza ws. Milika. "Działa pod wpływem impulsu"
Czytaj także: "Dobry sygnał". Boniek szczerze o braku powołania dla Milika