Trudno wskazać innego zawodnika, który tak często borykałby się z kontuzjami, jak właśnie Paweł Dawidowicz. To właśnie uraz mięśniowy wykluczył go z listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski.
To z resztą nie pierwszy raz, gdy kontuzje krzyżują plany Dawidowiczowi. Choć zadebiutował on w kadrze w 2015 roku i pokazał się z dobrej strony, to jednak urazy skutecznie wykluczały go z kolejnych meczów.
28-latek do tej pory wystąpił raptem w ośmiu meczach w Biało-Czerwonych barwach. Od momentu debiutu pauzował przez prawie 500 (!) dni. To niewątpliwie rekordzista w tym aspekcie.
ZOBACZ WIDEO: Komedia na meczu polskiej ligi. Nagranie już krąży po sieci
Dlatego nie dziwi fakt, że Dawidowicz na słowo kontuzja ma już "uczulenie". Otwarcie przyznał to w rozmowie na kanale YouTube Meczyki.pl.
- Mam dosyć słuchania o kontuzjach. Dziwnie się nakłada, że zawsze przed kadrą łapię kontuzję (...). Teraz jest taki okres czasu, że mogłem po tej ostatniej kontuzji trochę za szybko wrócić, jeszcze trochę odczuwałem nogę. Były fajne mecze do rozegrania. Klub mnie trochę "popchnął", ale to była moja decyzja - powiedział Dawidowicz.
Obrońca został także zapytany o to, kiedy będzie można spodziewać się go zdolnego do gry w reprezentacji. Dawidowicz wskazał na marcowe baraże - o ile rzecz jasna Polska w nich zagra.
Przypomnijmy, że już w listopadzie rozstrzygnie się, czy Biało-Czerwoni awans na Euro 2024 wywalczą poprzez wyjście z grupy, czy też będą zmuszeni do gry w przyszłorocznych barażach.
Zobacz także:
Problemów Kownackiego ciąg dalszy
To był duży cios dla Bednarka