Daniel Myśliwiec: Brałem na siebie ogromną odpowiedzialność

PAP / PAP/Marian Zubrzycki / Daniel Myśliwiec w końcu mógł się uśmiechnąć po meczu Widzewa
PAP / PAP/Marian Zubrzycki / Daniel Myśliwiec w końcu mógł się uśmiechnąć po meczu Widzewa

- Mecz nie układał nam się od samego początku - przyznał po porażce z Widzewem Łódź 1:2 trener Ruchu Jan Woś. - - Widać było i czuć, jak bardzo chcieliśmy wygrać - powiedział z kolei Daniel Myśliwiec.

W zaległym meczu Widzew Łódź odwrócił losy meczu i pokonał Ruch Chorzów 2:1. Niebiescy przez 25 minut grali w dziewiątkę. Gospodarze w 87. minucie zapewnili sobie trzy punkty.

- Mecz nie układał nam się od samego początku. Widzew osiągnął przewagę, a mimo to zdołaliśmy zdobyć bramkę po stałym fragmencie. W obronie niskiej i średniej udawało nam się nie dopuścić do klarownych sytuacji, chociaż na pewno plan był taki, żeby zagrać nieco wyżej, odbierać piłkę i spróbować kontrować. Pierwsza połowa przebiegała jednak tak, jak zakładaliśmy - powiedział po meczu trener gości Jan Woś, cytowany przez klubowy portal.

Po raz drugi w sezonie Niebiescy prowadzili do przerwy, ale po zmianie stron to rywal trafił chorzowian dwukrotnie. - W przerwie sporo buło motywujących rozmów. Wyszliśmy na drugą połowę i szybko straciliśmy bramkę. Następnie po błędzie technicznym czerwona kartka. Próbowaliśmy zrobić zmiany i dostajemy drugą czerwoną kartkę. Zostało nam blisko trzydzieści minut, żeby się bronić przed Widzewem, który konstruował akcje, uderzał, dużo dośrodkowywał, a w tej feralnej minucie wykonał na nas wyrok - dodał opiekun Ruchu.

Zadowolony z przełamania był trener Widzewa Daniel Myśliwiec, który w końcu pokonał chorzowian. Wcześniej, jako trenerowi Stali Rzeszów, sztuka ta nie udała mu się w czterech próbach. - Najważniejsza kwestia to zwycięstwo. Z tego się cieszymy. Brałem na siebie ogromną odpowiedzialność za taki termin meczu, wiedząc, że nie będziemy w pełnym składzie. Wierzyłem jednak, że będziemy w stanie sobie poradzić i zależało nam, by było to święto dla kibiców obu klubów - stwierdził szkoleniowiec.

- Widać było i czuć, jak bardzo chcieliśmy wygrać ten mecz. Pierwsza połowa jest dla mnie może nie tyle problemem, co zawodem, że nie potrafiłem przygotować piłkarzy pod kątem nastawienia, odwagi. Nie będę w stanie zaakceptować tego, że nie podejmujemy inicjatywy. Byłem bardzo zadowolony z wyjścia na drugą połowę. Strata dwóch piłkarzy przez Ruch sprawiła, że wróciliśmy do poczucia, iż musimy wygrać - dodał Myśliwiec.

Losy potyczki ważyły się do końca. Ostatecznie Widzew zadał cios na wagę cennej wygranej. - Zaczęliśmy myśleć o konsekwencjach, o tym, co będzie, jeśli tego nie zrobimy, a nie o tu i teraz. Pochwały za sposób, w jaki prowokowaliśmy do tego, by Ruch tracił piłkarzy: po pressingu i odważnych piłkach przez środek. Dostrzegam dużo dobrych rzeczy, ale jeśli będziemy zapominać, jacy chcemy być, to efekty będą średnie. Cieszę się, że finalnie naszej decyzje i działania obroniły się, ale też dostaliśmy sporo informacji, jak długa droga przed nami, by robić to tak, jak chcemy - podsumował.

Czytaj także:
Ależ przymierzył. Piękne trafienie w PKO Ekstraklasie [WIDEO]
PKO Ekstraklasa: Widzew Łódź odskoczył, Ruch Chorzów w coraz gorszej sytuacji, zobacz tabelę

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: film obejrzało pół miliona osób. Gwiazdor Realu zachwycił

Komentarze (0)