W spotkaniu z reprezentacją Polski nie mógł zagrać podstawowy bramkarz czeskiej kadry - Jiri Pavlenka. Trener Jaroslav Silhavy musiał zatem wybierać pomiędzy dwoma zmiennikami. Wskazał na Jindricha Stanka. To zawodnik, który na co dzień broni barw Viktorii Pilzno.
Przed starciem z Polską wszyscy kibice przecierali oczy ze zdumienia, kiedy popatrzyli na Stanka. Bramkarz założył bowiem na głowę ochronny kask. W tego typu kasku przez wiele lat w czeskiej bramce występował legendarny Petr Cech.
W sieci szybko zaczęły się porównania Stanka do Cecha. Choć sprawa może budzić uśmiech na twarzach fanów futbolu, to trzeba przyznać, iż takich twardzielów jak Stanek jest bardzo niewielu.
Bramkarz od dziecka był wielkim kibicem futbolu. W młodości podawał piłki na meczach. Gdy miał 12 lat, to podczas jednego z meczów wybuchła obok niego petarda. Na szczęście skończyło się na strachu.
Inaczej było w trakcie jednego ze spotkań ligowych na początku października. Stanek doznał na boisku wstrząśnienia mózgu. Nic sobie z tego nie zrobił i wrócił do gry bardzo szybko. Obecnie nosi kask na głowie właśnie z racji niedawnego urazu. Czeskie media są zachwycone postawą Stanka, którego nazywają wojownikiem.
Czytaj także:
Elite League. Drugie zwycięstwo Polaków
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznaliśmy bramkę roku?! Fenomenalny gol piłkarki