To pokłosie ujawnionej przez WP SportoweFakty afery z udziałem Mirosława Stasiaka w oficjalnej delegacji PZPN na mecz eliminacji Euro 2024 z Mołdawią (2:3) w Kiszyniowie. Więcej TUTAJ. Po publikacji Szymona Jadczaka także inne redakcje w kraju zaczęły przyglądać się bliżej wyjazdom działaczy na spotkania reprezentacji
"W czasie powrotu z Kiszyniowa piłkarze byli zniesmaczeni zachowaniem niektórych gości zaproszonych przez PZPN. Pijanych i zaczepiających naszych kadrowiczów" - pisał Łukasz Olkowicz w "Przeglądzie Sportowym Onecie". Zawodnicy byli m.in. proszeni o zdjęcia. - Nie dość, że piłkarze byli wkur... po porażce, to jeszcze czuli się jak miś na Krupówkach - dodał jego rozmówca (więcej TUTAJ).
W reakcji na to Łukasz Wachowski przekazał w rozmowie ze sport.pl, że PZPN zmieni procedury dotyczące podróży oficjalnej delegacji z reprezentacją: - Od najbliższego wyjazdu piłkarze będą korzystać z innego terminalu niż przedstawiciele sponsorów, goście oraz pracownicy PZPN. Więcej TUTAJ.
I tu dochodzimy do tweeta Piotra Żelaznego, który według pełnomocnika PZPN "narusza dobra osobiste PZPN". "Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?" - spytał 12 września na platformie X (daw. Twitter) znany dziennikarz.
Czy związek, którego wielka reforma polega na tym, że pijani działacze będą teraz wchodzić innym wejściem do samolotu, może komukolwiek stworzyć odpowiednie warunki do pracy?
— Piotr Żelazny (@ZelaznyPiotr) September 12, 2023
Spotify: https://t.co/rIRjU5i20Q
Ponad dwa miesiące po publikacji tego tweeta, dokładnie 17 listopada, Żelazny otrzymał list z "wezwaniem do natychmiastowego zaprzestania naruszeń oraz usunięcia skutków naruszeń dóbr osobistych". Pełnomocnik PZPN wezwał dziennikarza do usunięcia wpisu i opublikowania przeprosin. Dziennikarz nie zamierza tego robić.
- Na początku po otwarciu listu zastanawiałem się, czy to jest jakiś żart. Na początku mnie to śmieszyło, później przeraziło, a teraz znowu śmieszy. W takim sensie: "Naprawdę?". W jakiejś alternatywnej rzeczywistości chciałbym przeżyć ten proces. W alternatywnej, bo nie mam na niego czasu, ochoty i przestrzeni. Gdyby do niego doszło, to mogłyby to być niezłe jaja - mówi WP SportoweFakty Żelazny.
- Nie wiem, co PZPN chciałby mi udowodnić. Zarzucono mi, że "prezes PZPN Cezary Kulesza nie toleruje pijaków w swoim otoczeniu". Ostatnie wyjazdy reprezentacji Polski pokazują, że jest dokładnie odwrotnie. I teraz mielibyśmy się prześcigać w powoływaniu świadków? Ja powołałbym ludzi, którzy byli z kadrą i się nawalili, a PZPN odwrotnie? To jakiś absurd - dodaje.
Co ciekawe, tweet, do usunięcia którego wzywa pełnomocnik PZPN, dotarł (według statystyk oficjalnych statystyk platformy X) do niespełna 13 tys. odbiorców. Z kolei post Żelaznego z wezwaniem obejrzało już ponad milion osób, a licznik ciągle bije. Wydaje się więc, że PZPN osiągnął skutek przeciwny do zamierzonego.
- Nawet przez sekundę nie pomyślałem o usunięciu tweeta albo o umieszczeniu przeprosin. Uważam, że to jest dopuszczalna krytyka działań związku. Przyglądam się PZPN jako dziennikarz od 20 lat. Recenzowałem pracę Michała Listkiewicza, Grzegorza Laty i Zbigniewa Bońka, a PZPN Cezarego Kuleszy jest pierwszym, który grozi mi sądem za hiperbolę, za kpinę ze związku. Nie mam zamiaru za nic przepraszać - powtarza Żelazny.
- Jeśli prezes PZPN oficjalnie klepnął takie działanie, to świadczy to o jego małostkowości i nieznajomości mediów, mediów społecznościowych. Jeśli takie rzeczy w imieniu prezesa PZPN mogą robić osoby odpowiedzialne za wizerunek PZPN, to chyba nie tędy droga. Powinien chyba bardziej patrzeć im na ręce, bo robią głupoty - dodaje nasz rozmówca.
W niedzielę przed południem przesłaliśmy do Tomasza Kozłowskiego, dyrektora departamentu komunikacji PZPN pytania w sprawie. Po dwóch godzinach Kozłowski w odpowiedzi odesłał nas do opublikowanego na platformie X komunikatu:
— PZPN (@pzpn_pl) November 19, 2023
W związku z tym, że PZPN nie udzielił wprost odpowiedzi na zadane pytania, publikujemy je poniżej:
1. W jaki sposób, zdaniem PZPN i jego pełnomocników, cytowany w "Wezwaniu..." tweet Piotra Żelaznego "narusza dobra osobiste PZPN"?
2. Czy pełnomocnicy PZPN wysłali więcej takich "Wezwań..." do dziennikarzy, ale tylko red. Żelazny dotąd ujawnił to zaadresowane do siebie?
3. Czy PZPN zlecił swoim pełnomocnikom stałe monitorowanie mediów społecznościowych dziennikarzy, ich publikacji w mediach tradycyjnych i ich wystąpień w programach telewizyjnych/radiowych/internetowych pod kątem ewentualnego naruszenia dóbr osobistych?
4. Czy PZPN nie uważa działania swojego pełnomocnika ws. tweeta red. Żelaznego za przeciwskuteczne? Tweet, który ma naruszać dobra osobiste PZPN dotarł (wg statystyk platformy X) do niespełna 12 tys. osób, a po opublikowaniu "Wezwania..." jego treść dotarła do 910 tys. odbiorców. (dane z czasu wysłania pytań - przyp. red.)
5. Czy prezes PZPN Cezary Kulesza, który w rozmowie z "Gazetą Polską" we wrześniu 2021 zadeklarował, że "nie będzie straszył dziennikarzy sądem" zdaje sobie sprawę z tego, jak działają pełnomocnicy PZPN i czy miał świadomość tego, że takie "Wezwanie..." zostało wysłane do red. Żelaznego?
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"