Wciąż nie milkną echa po ostatnim meczu reprezentacji Polski z Czechami. Nasz zespół zremisował 1:1, co sprawia, że w rozgrywkach grupowych eliminacji do Euro 2024 uzyskał tylko 11 punktów w ośmiu spotkaniach. Taki dorobek nie mógł dać bezpośredniego awansu na turniej. Wymowny jest fakt, że w dwumeczu z Mołdawią wywalczyliśmy ledwie punkt, gdzie w teorii z takim rywalem powinniśmy zgarnąć komplet "oczek".
Nie ma co ukrywać, że kadra jest w kryzysie. W trakcie eliminacji PZPN zwolnił Fernando Santosa i zatrudnił na jego miejsce Michała Probierza. Na razie jednak wciąż zespół nie prezentuje się tak, jak wymarzyliby to sobie kibice. Nie wiadomo też, czy coś zmieni się do wiosny przyszłego roku. Tymczasem w marcu zagramy w barażach o Euro 2024.
- Jeżeli w marcu podczas barażów nadal będziemy się tak prezentować to o awans będzie bardzo trudno. Nawet, jeśli jakimś cudem go wywalczymy to na turnieju w Niemczech nie mamy czego szukać. Wtedy lepiej nie jechać na Euro i spokojnie budować zespół na kolejne eliminacje - powiedział w rozmowie z portalem sport.tvp.pl Waldemar Matysik.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
55-krotny reprezentant Polski i medalista mistrzostw świata 1982 przyznał, że mimo wszystko wierzy w projekt trenera Probierza. Choć na razie zdarzają się też decyzje kontrowersyjne.
Jedną z nich było to, że Sebastian Szymański w starciu z Czechami pojawił się na boisku dopiero w 85. minucie. A przecież w Turcji jest jednym z najbardziej wartościowych zawodników ligi i wydaje się, że w kadrze powinien otrzymywać więcej minut.
- Jestem zwolennikiem trenera Polaka. Zbyt dużo było zmian na stanowisku selekcjonera w ostatnich latach i zbyt wielu obcokrajowców zatrudniano. Liczyłem na Jana Urbana, ale nic nie mam do Probierza. Przez lata z powodzeniem pracował w polskiej lidze. Z natury jestem optymistą i wierzę, że szkoleniowiec z naszego kraju będzie w stanie poskładać biało-czerwonych - podkreślił Matysik.
Legendarny polski piłkarz nie do końca jest natomiast przekonany, czy gra systemem z trójką środkowych obrońców wychodzi nam na dobre. Wyjaśnił w skrócie, dlaczego tak się dzieje.
- Nie mamy wykonawców do gry takim ustawieniem. Powinniśmy grać ustawieniem 4-4-2. Wiem, że eksperci mówią, że to archaiczny system, ale w nim nasi najlepsi piłkarze się odnajdują - skwitował.
W tym roku reprezentacja Polski zagra jeszcze mecz towarzyski z Łotwą. To spotkanie odbędzie się 21 listopada. Pierwszy gwizdek arbitra o godz. 20:45.
Czytaj także:
Ważna informacja o Piotrze Zielińskim. Zapadła decyzja