- Biorąc pod uwagę warunki, w których toczyło się spotkanie, można powiedzieć, że obejrzeliśmy dość ciekawe widowisko. Jestem zadowolony przede wszystkim z pierwszych 45 minut. Na samym początku straciliśmy gola, ale potrafiliśmy się podnieść i zdecydowanie zaatakować. Po przerwie chcieliśmy grać z kontry, lecz nie wychodziło nam to zbyt dobrze. Najważniejsze są jednak trzy oczka - ocenił Grzegorz Wesołowski.
Szkoleniowiec Zielonych był w fatalnym nastroju. - Goście wygrali, bo prezentowali większą mądrość. Dla nas ten mecz ułożył się idealnie. Szybko strzeliliśmy bramkę i zamiast spokojnie kontrolować wydarzenia na boisku, zupełnie oddaliśmy inicjatywę rywalom. Zaczęliśmy bezradnie biegać za piłką i wyrównanie było kwestią czasu. Zabrakło nam przede wszystkim dojrzałości. W drużynie ŁKS widziałem na murawie jedenastu żołnierzy, którzy robili wszystko, by zwyciężyć. U nas natomiast piłkarze odstawiali nogę i nie walczyli. Właśnie te aspekty, a nie sam wynik są dla mnie przerażające - stwierdził Bogusław Baniak.
Mimo korzystnego rezultatu, łodzianie nie mogą być do końca zadowoleni. Dlaczego? W sobotnim meczu urazu doznał Adrian Świątek, który opuścił boisko już w 22. minucie. Jakie są pierwsze diagnozy? - Najprawdopodobniej jest to naciągnięcie mięśnia przywodziciela, a więc dość paskudna kontuzja. Wszystko wskazuje na to, że nie będę mógł skorzystać z tego zawodnika w środowym pojedynku z Dolcanem Ząbki - poinformował szkoleniowiec ŁKS.
Czy dobre wyniki w ostatnich kolejkach wpłyną pozytywnie na sytuację organizacyjną klubu z al. Unii? Na to pytanie Wesołowski nie potrafił udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Mam nadzieję, że solidna postawa pomoże nam zażegnać kłopoty, ale nie jestem w stanie przewidzieć tego, co się wydarzy. Pojawiają się różne spekulacje, jednak nie znam żadnych konkretów.