Na zakończenie listopadowego zgrupowania reprezentacja Polski rozegrała mecz towarzyski. Wszystko z uwagi na to, że już w piątek (17 listopada) zakończyła nieudane zmagania w eliminacjach Euro 2024, w których nie wywalczyła awansu na przyszłoroczną imprezę.
Rywalem Biało-Czerwonych była reprezentacja Łotwy, która zajmuje obecnie 148. miejsce w światowym rankingu FIFA. Z tego powodu nasza kadra była zdecydowanym faworytem tej rywalizacji i nie zawiodła.
Polacy zwyciężyli 2:0, a bramki zdobyli Przemysław Frankowski i Robert Lewandowski. W rozmowie z "Super Expressem" spotkanie to na gorąco ocenił legendarny bramkarz Jan Tomaszewski. - Nie podobał mi się ten mecz... - rozpoczął wypowiedź.
ZOBACZ WIDEO: Polacy ostro po blamażu kadry z Czechami. "Lewandowski? Tragedia. Trzeba szukać następcy"
- Po pierwsze - z uporem maniaka graliśmy dwoma dziewiątkami! To jest nie do przyjęcia. Na początku się przestraszyli, ale kiedy zauważyli, że w naszej drugiej linii jest jednego zawodnika mniej, zaczęli harcować. Stworzyli, jak na ich możliwości dużo sytuacji bramkowych. A kto to stworzył?! Drużyna Łotwy, która umówmy się, jest kopciuszkiem w Europie... - podsumował były reprezentant.
Duet napastników tym razem stworzyli Adam Buksa i Lewandowski, którego w 62. minucie zastąpił Karol Świderski. Na listę strzelców wpisał się jednak tylko snajper FC Barcelony. Tym samym nie udało nam się poprawić skuteczności, która od początku kadencji Michała Probierza jest na słabym poziomie, co wielokrotnie podkreślał sam selekcjoner.
Biało-Czerwoni będą pracować nad nią już w nowym roku, w którym skupią się głównie na przygotowaniach do baraży. Te zaplanowano na marzec 2024, a pierwszym rywalem naszej kadry będzie Estonia.