- Było źle, bo widzieliśmy, jak biją ludzi... - przyznał Lionel Messi (cytowany przez agencję Reuters) po tym, co zobaczył na trybunach legendarnej Maracany w Rio de Janeiro.
Więcej o tym pisaliśmy tutaj -->> Skandaliczne sceny na Maracanie. Doszło do bójki kibiców z policją
Przed meczem Brazylia - Argentyna w eliminacjach do mistrzostw świata, które odbędą się w 2026 roku, doszło do potężnych zamieszek.
ZOBACZ WIDEO: Neymar już tak nie wygląda. Zaskoczył nową fryzurą
Rozpoczęło się od pojedynku fanów obu reprezentacji, a potem wkroczyła brazylijska policja, która nie patyczkowała się z ludźmi. Zrobiło się groźnie i brutalnie.
- Na boisku trudno było nam zrozumieć, co się dzieje, to była bardzo przerażająca sytuacja - skomentował wydarzenia Marquinhos, kapitan Canarinos.
Ludzie zaczęli panikować i uciekać. - Myślisz o rodzinach, ludziach, którzy tam są, którzy nie wiedzą, co się dzieje, a my bardziej się tym martwiliśmy niż rozegraniem meczu, który w tamtym momencie miał drugorzędne znaczenie - dodał Messi.
Piłkarze próbowali uspokoić fanów, ale to nie przynosiło żadnego efektu. Dlatego po chwili udali się do szatni, gdzie czekali na decyzje. Ostatecznie mecz rozpoczął się z niemal półgodzinnym opóźnieniem.
- Poszliśmy do szatni, ponieważ był to najlepszy sposób na uspokojenie wszystkiego, mogło to zakończyć się tragedią - stwierdził Messi, który oskarżył też brazylijską policję o brutalność.
Co do samego spotkania, to nie było ono porywającym widowiskiem. Wygrała Argentyna, a jedynego gola po stałym fragmencie gry zdobył Nicolas Otamendi po dośrodkowaniu Giovaniego Lo Celso.
Argentyna z 15 punktami po sześciu meczach jest na czele tabeli. Brazylia, która przegrała trzecie kolejne spotkanie, jest szósta (7 punktów).
Zobacz także:
Skandaliczne sceny na Maracanie. Doszło do bójki kibiców z policją
Michał Probierz wskazał mankamenty reprezentacji. "To mnie martwi"