Gliwiczanie od pierwszych minut ruszyli do ataku. Widać było wyraźnie, że Piast nie przyjechał do Wrocławia murować dostępu do bramki. W grze obu drużyn było jednak dużo niedokładności, mało podań dochodziło do adresata. Już w 8. minucie poza linię boczną boiska udał się Paweł Gamla. Jak się później okazało nie był w stanie kontynuować już dalszej gry i w 10. minucie zastąpił go Szymon Matuszek. - Moim zdaniem o wyniku tego meczu zadecydowały dwie sprawy - strata Pawła Gamli i strata kuriozalnej drugiej bramki - w moim przekonaniu samobójczej - komentował po spotkaniu szkoleniowiec gości, Dariusz Fornalak.
W początkowym fragmencie meczu bardzo dobre zawody rozgrywał Jakub Biskup, który swoimi rajdami prawym skrzydłem nękał obrońców Śląska. W 12. minucie piłka po jego strzale przeleciała nad poprzeczką. Chwilę później próbował Mariusz Muszalik, ale tym razem na posterunku był Wojciech Kaczmarek. W 19. minucie Jarosław Fojut z własnej połowy daleko wybił piłkę. Ta w polu karnym Piasta prawie trafiła do Vuka Sotirovica, ale w ostatniej chwili interweniował Rafał Kwapisz. Minuty upływały, ciekawsze i ładniejsze akcje przeprowadzali goście, ale nie mogli oni znaleźć recepty na dobrze grającą defensywę gospodarzy.
Okres między 35. a 40. minutą mocno wstrząsnął zawodnikami Piasta. Było to zabójcze pięć minuty w wykonaniu Śląska, do czego mocno przyczynili się piłkarze z Gliwic. - Co z tego, że pierwsze pół godziny utrzymywaliśmy się przy piłce, mieliśmy optyczną przewagę, ale katastrofalne nasze błędy, dwie bramki w przeciągu pięciu minut ustaliły mecz - stwierdził po spotkaniu Maciej Michniewicz. Najpierw w 36. minucie po rykoszecie piłka trafiła do niepilnowanego Sotirovica, który nie miał problemów z pokonaniem Kwapisza, 180 sekund później futbolówkę przed własnym polem karnym stracił Muszalik, przejął ją Sebastian Mila, podał do Sotirovica, który podciął piłkę zewnętrzną częścią stopy, a ta łukiem minęła bramkarza gości i wpadła do bramki. Był to czwarty gol serbskiego snajpera w czwartym meczu w sezonie.
Po przerwie do ataku ruszyli goście, ale nie byli oni w stanie poważnie zagrozić bramce Kaczmarka. W 56. minucie ładną, indywidualną akcję w polu karnym niebiesko-czerwonych przeprowadził Mila. Jego strzał po ziemi obronił jednak golkiper. Z biegiem czasu coraz groźniejsze akcje zaczęli stwarzać gospodarze, jednak to zawodnicy Piasta zdobyli kontaktowe trafienie. W 71. minucie tym razem błąd popełniła defensywa gospodarzy. Z rzutu wolnego dośrodkowywał Daniel Chylaszek, piłka spadła pod nogi Łukasza Krzyckiego, który z najbliższej odległości wepchnął ją do bramki.
Po tym trafieniu gliwiczanie znów ruszyli do ataku, ale bramkarz i defensywa Śląska nie dała się już zaskoczyć. W samej końcówce spotkania to Śląsk mógł zdobyć jeszcze trzeciego gola. Uderzenia Krzysztofa Ulatowskiego, Łukasza Madeja i Sebastiana Mili nie znalazły jednak drogi do celu.
Ostatecznie Śląsk pokonał Piast Gliwice 2:1 (2:0). Dwa gole dla wrocławian zdobył Vuk Sotirović, który od swoich kolegów z drużyny powinien w nagrodę otrzymać dużego Piasta. Gliwiczanie sami są sobie winni, bo popełnili błędy, które umiejętnie wykorzystali gospodarze.
Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 2:1 (2:0)
1:0 - Sotirović 36'
2:0 - Sotirović 39'
2:1 - Krzycki 71'
Składy:
Śląsk Wrocław: Kaczmarek - Socha, Celeban, Fojut (86' Sztylka), Pawelec, Szewczuk, Łukasiewicz (66' Dudek), Ulatowski, Mila, Janusz Gancarczyk, Sotirović (77' Madej).
Piast Gliwice: Kwapisz - Michniewicz, Gamla (10' Matuszek (81' Maciejak)), Glik, Chylaszek, Smektała, Krzycki, Muszalik, Wilczek (68' Pietroń), Biskup, Olszar.
Żółte kartki: Ulatowski, Łukasiewicz, Szewczuk (Śląsk) oraz Smektała (Piast).
Sędzia: Marcin Borski (Warszawy).
Widzów: 5000 (w tym gości ok. 120).