Dariusz N. to znany kibic GKS-U Katowice. Jest oskarżony o zamordowanie Dominika K. Do zdarzenia doszło w sierpniu 2016 roku pod klubem Salome w Katowicach. Były piłkarz GieKSy w chwili śmierci miał 19 lat.
N. został już skazany za ten zarzut na karę 25 lat pozbawienia wolności, ale ten wyrok - z powodu błędów sądu - uchylono do ponownego rozpoznania. Oskarżony przebywa w areszcie od sześciu lat, ale niebawem go opuści.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", Sąd Okręgowy w Katowicach zdecydował o uchyleniu aresztu N., pod warunkiem że wpłaci ćwierć miliona złotych poręczenia majątkowego.
ZOBACZ WIDEO: Co Polacy myślą o reprezentacji Polski i Michale Probierzu? "Oglądałem. Źle zrobiłem"
"Osiem dni temu pieniądze trafiły na konto depozytowe sądu, jednak prokuratura zaskarżyła tę decyzję. We wtorek sprawą zajął się Sąd Apelacyjny w Katowicach, który utrzymał postanowienie sądu pierwszej instancji" - czytamy.
- Skoro uznał, że w przypadku oskarżonego, który przebywa w areszcie już sześć lat, wystarczy poręczenie majątkowe, zakaz opuszczania kraju i dozór policji, utrzymaliśmy postanowienie sądu pierwszej instancji - "Gazeta Wyborcza" cytuje sędziego Roberta Kirejewa, rzecznika prasowego Sądu Apelacyjnego w Katowicach.
Śmiertelna bójka
Nad ranem 21 sierpnia 2016 roku doszło do bójki wracających z meczu w Olsztynie kibiców GKS-u z Dominikiem K., jego ojcem i znajomymi. 19-latek został ugodzony nożem, a śmiertelne ciosy według prokuratury miał zadać N. Na słabej jakości nagraniach monitoringu rozpoznali go policjanc zajmujący się rozpracowaniem przestępczości pseudokibiców.
Po zdarzeniu mężczyzna uciekł z Polski i przez kilkanaście miesięcy ukrywał się m.in. w Niemczech, Czechach i Irlandii. W październiku 2017 roku roku został zatrzymany w Hiszpanii. Wpadł w trakcie przygotowania transportu narkotyków do Polski.
Podczas zatrzymania przedstawił się innym imieniem i nazwiskiem. Wylegitymował się wówczas dowodem osobistym wystawionym na osobę pochodzącą z województwa lubuskiego i miał przy sobie dokumenty tożsamości na różne nazwiska. Według policji N. całkowicie zmienił wygląd, ale zidentyfikowano go dzięki tatuażowi na ramieniu.
N. nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że nie był na meczu w Olsztynie, a w chwili zabójstwa Dominika K. przebywał w oddalonym o kilka kilometrów od miejsca zdarzenia hotelu Kinga.