Tusk jeździł na wyjazdy i chodził do młyna. Do dziś krążą o nim legendy

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto  oraz Mateusz Slodkowski/DeFodi Images / Na zdjęciu: Donald Tusk i kibice Lechii Gdańsk
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto oraz Mateusz Slodkowski/DeFodi Images / Na zdjęciu: Donald Tusk i kibice Lechii Gdańsk

Mało kto wie, że Donald Tusk w młodości był zapalonym kibicem Lechii Gdańsk. Raz miał on uratować swoich kolegów przed napaścią ze strony przeciwnej drużyny. - Marnie byśmy skończyli - mówił WP Grzegorz Popielarz.

Przez ostatnie dwie dekady scenę polityczną w Polsce dominują dwaj politycy: Donald Tusk i Jarosław Kaczyński. Nie każdy wie, że ten pierwszy był w młodości kibicem Lechii Gdańsk. W dzisiejszej klasyfikacji można by go było nazwać ultrasem.

- Jako bardzo młody człowiek byłem twardym kibicem z tak zwanego młyna, czyli z tego miejsca, gdzie jest na serio - tak Donald Tusk mówił o sobie w 2007 roku w programie "Teraz MY" na antenie TVN.

Do dziś o jego działalności w Lechii krążą legendy. W 1975 roku kilka tysięcy kibiców Lechii wybrało się do Bydgoszczy na mecz z Zawiszą. Pojechali także Tusk i Grzegorz Popielarz, były opozycjonista. Według niego to właśnie Tusk uratował grupkę.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem

- Do dziś jestem mu wdzięczny, bo jeśli nie uratował nam życia, to na pewno kości. Po meczu w kilkanaście osób odłączyliśmy się od całej grupy. Otoczyła nas banda uzbrojona w drewniane trzonki, a w nich były żyletki. No i strach nam zajrzał w oczy. Donald wyjął wtedy spod tej swojej komży taki okuty, metalowy szlauch od prysznica. Były wtedy takie. I zaczął tym machać. Kto by się do tego zbliżył, dostałby w łeb. Odpuścili, marnie byśmy skończyli - opowiadał w rozmowie z Jackiem Stańczykiem dla naszego portalu.

Wszystko zaczęło się w latach 70., kiedy to Tusk został członkiem zarządu pierwszego w komunistycznego Polsce klubu kibica. Rzecznikiem prasowym oraz spikerem gdańskiego klubu był wtedy Tomasz Wołek.

- Zgłosiła się do mnie grupa kilkudziesięciu młodych chłopaków, chcieli się zorganizować. Wiceprezesem został Donald Tusk, siedemnastoletni kędzierzawy blondynek. Już wtedy wyróżniał się cechami przywódczymi, widać było, że wśród rówieśników darzony jest respektem, ma swoje zdanie i silną osobowość - mówił.

Trudno w to uwierzyć, ale wśród grupy kibiców Lechii byli także: Jacek Kurski, Maciej Płażyński i Arkadiusz Rybicki. Część z nich została później wielkimi rywalami Tuska w polityce.

W czasach PRL-u wszyscy grali do jednej bramki. Stadion Lechii był jednym z najważniejszych punktów oporu antykomunistycznego w Trójmieście. Na trybunach Lechii aktywny był m.in. Ruch Młodej Polski. To na Stadionie Lechii Kurski w 1985 roku wywiesił transparent, który nawiązywał do bojkotu "wyborów".

Są jednak i tacy, którzy uważają, że zaangażowanie Tuska w sprawy Lechii miało być mniejsze i tak naprawdę niewiele dla klubu zrobił. Zwłaszcza w trakcie sprawowania rządów w kraju.

Donald Tusk nie jest lubianą postacią na polskich stadionach. To pokłosie akcji z 2011 roku, kiedy to wypowiedział wojnę pseudokibicom. Wtedy na jednym z meczów powstał wymowny transparent: "Nigdy nie byłeś, nie jesteś i nie będziesz kibicem Lechii".

Czytaj więcej:
Jest pewien, że o Polaka będą bić się najwięksi. "Gigantyczny talent"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty