Zrobili to. Raków Częstochowa wygrał historyczny mecz w Lidze Europy i wciąż pozostaje w grze o wyjście z grupy. Co prawda dalej pozostaje na ostatnim miejscu, natomiast nadzieja jeszcze nie umarła. I to nawet mając w perspektywie konfrontację z Atalantą w ostatniej kolejce.
To byłby naprawdę gigantyczny niedosyt, gdyby nie udało się zgarnąć pełnej puli, bo Raków miał kilka świetnych okazji do strzelenia gola.
Długo jednak nie potrafił ich wykorzystać, ale na szczęście nosa miał trener Dawid Szwarga. W 75. minucie dokonał poczwórnej zmiany, na boisku zameldował się m.in. John Yeboah i to on strzelił zwycięskiego gola po świetnej indywidualnej akcji Jeana Carlosa Silvy. I nie jest to przypadkowa wygrana Rakowa, a w pełni zasłużona. Oddaje to boisko, statystyki. Trudno się do czegokolwiek przyczepić.
ZOBACZ WIDEO: 16-latek z Polski jak Messi. Tego gola można oglądać w
nieskończoność
Raków szybko znalazł sposób na wysoki pressing gospodarzy, którzy ruszyli od samego początku. Później jednak to częstochowianie przejęli inicjatywę. I zaczęli stwarzać sytuacje.
Najpierw Ante Crnac nie trafił czysto w piłkę po fenomenalnym dośrodkowaniu Deiana Sorescu, a następnie Marcin Cebula nie trafił nawet w bramkę, choć miał przed sobą tylko golkipera Sturmu. Do tego parę niecelnych strzałów z dalszej odległości.
Raków długo grał w osłabieniu, bo wspomniany Crnac wcielił się trochę w rolę sabotażysty. Nie wykorzystał fantastycznej okazji, a ponadto popsuł w zasadzie każdą akcję, w której brał udział. Był ciałem obcym, bardziej przeszkadzał niż pomagał.
W drugiej połowie w końcu pojawiły się strzały celne ze strony gości, natomiast początkowo nie były one wystarczające dobre, by zaskoczyć stojącego między słupkami Kjella Scherpena.
Sturm zagrał defensywnie, może aż za bardzo. W pierwsze połowie miał dobrą okazję Szymon Włodarczyk, lecz jego strzał z kilku metrów został zablokowany. Ponadto raczej ciężko przypomnieć sobie jakąś spektakularną interwencję Vladana Kovacevicia. Ta nadeszła dopiero po przerwie, gdy gospodarze rozklepali defensywę mistrza Polski, ale Alexander Prass nie wykorzystał kapitalnej szansy. I to kosztowało ich to stratę punktów.
Raków w końcówce chciał iść po kolejne gole, bo 2:0 sprawiłoby, że częstochowianie mieliby lepszy bilans bezpośredni. Było uderzenie Sonny Kittela z rzutu wolnego, minimalnie niecelna próba Władysława Koczerhina z dystansu. Nie chciało wpaść, ale chyba i tak Raków nie ma na co narzekać. Jest wciąż w grze.
Sturm Graz - Raków Częstochowa 0:1 (0:0)
0:1 John Yeboah 82'
Składy:
Sturm: Kjell Scherpen - Jusuf Gazibegović (88' Max Johnston), David Affengruber, Alexandar Borković (72' Stefan Hierlander), David Schnegg - Tomi Horvat (72' Otar Kiteiszwili), Dimitri Lavalee, Jon Stanković, Alexander Prass (88' Leon Grgić) - Szymon Włodarczyk (61' William Boving), Manprit Sarkaria.
Raków: Vladan Kovacević - Fran Tudor, Adnan Kovacević (75' Ben Lederman), Milan Rundić - Deian Sorescu (90+1' Srdjan Plavsić), Gustav Berggren, Władysław Koczerhin, Bartosz Nowak (75' John Yeboah), Marcin Cebula (75' Sonny Kittel), Jean Carlos Silva - Ante Crnac (75' Fabian Piasecki).
Żółte kartki: Sarkaria, Affengruber (Sturm) oraz Tudor, Plavsić (Raków).
Sędzia: Filip Glova (Słowacja).
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Atalanta Bergamo | 6 | 4 | 2 | 0 | 12:4 | 14 |
2 | Sporting Lizbona | 6 | 3 | 2 | 1 | 10:6 | 11 |
3 | Sturm Graz | 6 | 1 | 1 | 4 | 4:9 | 4 |
4 | Raków Częstochowa | 6 | 1 | 1 | 4 | 3:10 | 4 |
CZYTAJ TAKŻE:
Grabara wbił szpilkę Probierzowi. "Lepsza cisza niż głupie gadanie"
Mocna decyzja Dariusza Mioduskiego. Jest oficjalny protest Legii