To może być historyczny dzień dla polskiej piłki kobiecej. Awans do elity na wyciągnięcie ręki

PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Ewelina Kamczyk (w czerwonym stroju)
PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Ewelina Kamczyk (w czerwonym stroju)

Jedno zwycięstwo dzieli piłkarską reprezentację Polski kobiet od awansu do dywizji A Ligi Narodów. W piątkowy wieczór w Stalowej Woli Biało-Czerwone zmierzą się z Ukrainą w piątej kolejce grupy B3.

Polki są liderkami swojej grupy z 10 punktami na koncie. Do tej pory kolejno wygrały z Grecją (3:1), Ukrainą (2:1), Serbią (2:1) oraz zremisowały z ostatnią z wymienionych ekip w pierwszej serii gier rundy rewanżowej. Do końca fazy grupowej pozostały dwa mecze. Wystarczy wygrać przynajmniej jedno z nich, by zapewnić sobie pierwsze miejsce premiowane awansem bezpośrednim.

- W dwóch ostatnich spotkaniach Ligi Narodów musimy skupić się na tym, żeby rozegrać je jak najlepiej. Musimy jak najlepiej zrealizować swoje założenia, skoncentrować tylko na sobie. Chcemy przede wszystkim wyeliminować chaos, który pojawiał się w drugich połowach spotkań - mówiła na konferencji prasowej w Warszawie w połowie listopada trener polskiej kadry Nina Patalon.

- Pragniemy kontynuować swoją pracę. W każdym meczu pokazujemy pewien styl i tego nie zmienimy. Jako zespół jesteśmy ofensywnie nastawieni. Nawet w meczach z silnymi rywalami gramy bardzo odważnie. Wierzę, że w przyszłości przyniesie to efekty - dodała selekcjonerka reprezentacji Polski kobiet.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalny "centrostrzał" w Bytomiu. Po nim poszli za ciosem

Dodajmy, że formalnym gospodarzem meczu w Stalowej Woli jest reprezentacja Ukrainy, która z powodu ataku zbrojnego Rosji nie może rozgrywać spotkań w swoim kraju. W pierwszym meczu z Polską rozgrywanym we wrześniu w Gdyni lepsze okazały się Biało-Czerwone. Dwa gole w tamtym spotkaniu zdobyła Ewa Pajor

- Mieliśmy na pewno trudne dziesięć minut, ale odzyskaliśmy kontrolę i poprawiliśmy nasze braki. Uważam jednak, że spotkanie pozostawało pod naszą kontrolą, choć doskwiera nam brak skuteczności. Stworzyliśmy sobie sześć-siedem bardzo dogodnych sytuacji, z których wykorzystaliśmy dwie. Myślę, że mogliśmy wcześniej "zamknąć" mecz, ale przeciwnik złapał kontakt i momentami zrobiło się bardzo nerwowo - przypomniała Patalon.

- Ukraina to przeciwnik dla nas niezbyt wygodny, ale mamy bardzo dobrą analizę. Obserwowaliśmy grę tego rywala, będziemy przygotowani optymalnie. Nie spodziewam się większych zaskoczeń personalnych w składzie rywalek - przyznała.

A czy zmiany będą w polskiej drużynie? Cały czas z powodu kontuzji oraz kartek następują rotacje w linii defensywnej reprezentacji Polski. W bieżącej edycji Ligi Narodów nie mogą zagrać Paulina Dudek czy Małgorzata Mesjasz.

- Często zmienia się struktura personalna naszego zespołu, pojawia się sporo rotacji. Czasem to zmiany wymuszone, czasem kwestia decyzji sztabu. Nie jestem przekonana, że zmiana ustawienia w linii defensywnej byłaby dla nas korzystna. Nie mamy zbyt wielu środkowych obrończyń, z powodu urazów wypadły nam trzy z nich, więc zmiana mogłaby być sporym ryzykiem. Świetnie w tej roli odnalazła się Wiktoria Zieniewicz, która w klubie nie gra na tej pozycji. Tymczasem odkryła swój kolejny potencjał i sprawdziła się bardzo dobrze. Jestem spokojna o zestawienie linii obrony - zapewnia trener naszych piłkarek.

Spokojni mamy być też o obsadę bramki. Tu postaciami wiodącymi są Katarzyna Kiedrzynek oraz Kinga Szemik, które Nina Patalon nazywa "dwiema równorzędnymi bramkarkami".

- Nie ma jasnej hierarchii, potrzebuję ich obu. To, która wybiega na boisko w podstawowej jedenastce, zależy w dużej mierze od rywala i naszej koncepcji gry na dane spotkanie. Pamiętajmy też, że jest jeszcze Oliwia Szperkowska, która cały czas rozwija się przy starszych koleżankach - skomentowała.

Mecz Ukraina - Polska zaplanowano 1 grudnia na godzinę 18:00. Transmisja na kanale Łączy Nas Piłka TV na YouTube.

Czytaj również: One mają przypieczętować awans. Kadra na ostatnie mecze Ligi Narodów

Źródło artykułu: WP SportoweFakty