Dotychczasowy trener Wisła Kraków, czyli Radosław Sobolewski podał się do dymisji tuż po ostatnim gwizdku przegranego meczu w Niecieczy. Więcej TUTAJ. Piłkarze "Białej Gwiazdy" przyznają, że dowiedzieli się o decyzji Sobolewskiego w praktyce z konferencji prasowej.
- Pewnie w trenera głowie wiele rzeczy się rozgrywało. Koniec końców jest też człowiekiem, wiele przez te ostatnie miesiące się wydarzyło rzeczy, które doprowadziło go do takiej, a nie innej decyzji - wskazał kapitan Wisły Alan Uryga.
Sobolewski "wzywany" do dymisji z trybun był w tym sezonie kilkukrotnie. Kibice wyrażali swoje niezadowolenie wynikami drużyny, ale i obrazem gry. Krakowianie mieli celować w awans, a cały czas nie mogą przebić się do czuba tabeli Fortuna I ligi, grając mało przekonująco.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: latający Manuel Neuer. To robi wrażenie!
- Dopiero co się dowiedzieliśmy - mówił nam tuż po wyjściu z szatni Joan Roman. - Sobolewski to świetna osoba i szkoleniowiec. Osobiście jestem zasmucony. On nie zasłużył na takie rzeczy, które mu się przytrafiają. Jedyne co mogę teraz powiedzieć, to, że dla mnie było przyjemnością z nim pracować i życzę mu wszystkiego co najlepsze. Jestem mu bardzo wdzięczny za wszystko - dodał Hiszpan.
"Skumulowały się emocje"
Czy zawodnicy Wisły nie spodziewali się, że takie słowa padną z ust trenera właśnie tego wieczoru? W trakcie meczu Sobolewski sprawiał przy ławce wrażenie nieco przygaszonego.
- Nie przeczuwałem niczego. Choć też nikt tu nie jest głupi i mieliśmy świadomość, z jaką presją mierzył się nasz trener, zarówno jako człowiek, jak i zawodowiec. Nie powinno go to spotykać - stwierdził Hiszpan, któremu w tym sezonie zdarzało się pełnić rolę kapitana "Białej Gwiazdy".
W kuluarach można było usłyszeć, że Sobolewskiego dotykały właśnie m.in. opinie kibiców na temat jego pracy, również te wyrażane w internetowych komentarzach. Wcześniej zapewniał, że nie poda się do dymisji, bo "wierzy w ten zespół". Co się zmieniło?
- Zgaduję, że najzwyczajniej coś w trenerze pękło. Skumulowały się pewne emocje. Wiele ostatnio "zebrał". Czy chodzi o wiarę w drużynę? Trudno mi powiedzieć - powiedział Uryga.
"Porażka drużyny"
Zapytaliśmy Goku - zawodnika doświadczonego, również w bojach na polskich boiskach - czego tak naprawdę potrzebuje w tym momencie zespół Wisły?
- Mamy zawodników dużej jakości i umiejętności piłkarskie. Musimy jednak wdrożyć odpowiednie podejście i agresywność. Musimy naprawdę pokazywać na boisku, że chcemy wygrywać. Ta liga nie jest łatwa. Być może niektóre zespoły nie mają takiej jakości piłkarskiej, jak my, ale właśnie demonstrują tę agresywność, której nam brakuje chyba w niektórych momentach. To trzeba zmienić - przyznał.
Hiszpan był rozczarowany tym, co Wisła pokazała w Niecieczy: - To była bolesna porażka. Do końca roku zostały jeszcze trzy spotkania. Musimy się zjednoczyć i walczyć do końca, postarać się wygrać oba pozostałe mecze ligowe i starcie w Pucharze Polski.
O "słabej grze" przeciwko Bruk-Betowi mówił też Uryga. - Jakbyśmy zagrali dobre spotkanie, to nie wydarzyłoby się to po meczu. Rezygnacja trenera to zawsze porażka drużyny. W meczu z Bruk-Betem w pierwszej połowie nie było zaangażowania, po przerwie przynajmniej była walka. Ja traktuję to jako porażkę zespołu i moją osobistą - wyznał kapitan Wisły.
Kto za "Sobola"?
Uryga nie ukrywał, że Sobolewski ograniczył się w piątek do komunikatu na konferencji, nie przemawiał do drużyny w szatni: - Nie rozmawialiśmy o tym z trenerem po meczu. Zgaduję, że porozmawiamy w sobotę w klubie. Trener najpewniej powie coś od siebie do zespołu.
Co dalej z Wisłą? Mówi się, że jedną z najpoważniej rozważanych w Krakowie opcji trenerskich jest kandydatura byłego opiekuna Widzewa Łódź Janusza Niedźwiedzia. 41-letni szkoleniowiec obecnie pozostaje bez klubu.
Messi po roku przerwał milczenie. "Wkurzały mnie wypowiedzi Lewandowskiego"
Ma się czego wstydzić. Reprezentant kraju przyłapany przez policję na oszustwie