[tag=2800]
Robert Lewandowski[/tag] nie unika mediów i dość często udziela obszernych wywiadów. Zdarzają się jednak wyjątki. Okazuje się, że jest jeden polski dziennikarz, z którym przez bardzo długi czas w ogóle nie rozmawiał.
To Sebastian Staszewski, który dziś pracuje w TVP Sport. Podczas rozmowy w kanale Meczyki przyznał, że było to pokłosie pewnej historii, która wydarzyła się, gdy "Lewy" był zawodnikiem Borussii Dortmund.
- Miałem z nim naprawdę bardzo dobrą relację. Gdy był w Dortmundzie, to zawsze odbierał. Poprosiłem go o wywiad z Goetze, to on wziął go za ucho, przyprowadził i dał mi go do telefonu. Kiedyś napisałem jednak tekst opisujący trudne relacje Polaków w BVB - "Jak to w polskim piekiełku w Dortmundzie bywało?". Robert Lewandowski chciał wiedzieć, skąd się dowiedziałem - wspominał dziennikarz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: magiczne zagranie. Wszystko zrobił perfekcyjnie
Wtedy wywiązał się dialog, którego konsekwencje ciągnęły się przez długie lata. Staszewski przytoczył rozmowę, gdy Lewandowski chciał wyciągnąć od niego informacje.
- Powiedz.
- Nie powiem.
- Powiedz.
- Nie powiem.
- Powiedz.
- Robert, a jakbyś ty mi powiedział i by ktoś mnie spytał, to chciałbyś, żebym mu ujawnił?
- Nie, ale powiedz.
- Nie powiem.
- To nie będziemy rozmawiać.
- Ok.
Staszewski następnie dodał: "Rozłączyliśmy się i 10 lat minęło". Przełom nastąpił dopiero niedawno. Już po transferze do FC Barcelony doszło do spotkania dziennikarza z kapitanem reprezentacji Polski. Panowie wyjaśnili sobie tamtą historię i podali ręce, co zakończyło sprawę.
Nowe ustalenia dziennikarza Sky Sport. Temat transferu "Lewego" powraca >>
Hiszpanie szydzą z Lewandowskiego po tym, co zrobił >>