"Komedia". Ostro podsumował występ Rakowa

Newspix / LUKASZ SKWIOT/CYFRASPORT / Na zdjęciu: mecz Raków Częstochowa - Atalanta Bergamo
Newspix / LUKASZ SKWIOT/CYFRASPORT / Na zdjęciu: mecz Raków Częstochowa - Atalanta Bergamo

W fatalnym stylu Raków Częstochowa zakończył fazę grupową Ligi Europy. Mistrz Polski przegrał z Atalantą Bergamo aż 0:4, przez co wiosną nie zagra w europejskich pucharach. Ostro występ "Medalików" podsumował Michał Zachodny z Viaplay.

Do tej pory Raków Częstochowa nigdy wcześniej nie występował w europejskich pucharach. Zmieniło się to, gdy zakończył sezon 2022/23 na pierwszym miejscu w PKO Ekstraklasie. Był to historyczny sukces "Medalików".

Do Ligi Mistrzów nie udało im się zakwalifikować, bo odpadli w ostatniej rundzie eliminacji. Przez to trafili do Ligi Europy, ale w niej nie spisali się zbyt dobrze. Co prawda do samego końca walczyli o 3. miejsce w grupie, gwarantujące grę w 1/16 finału Ligi Konferencji Europy, jednak nie udało im się tego osiągnąć. W ostatniej kolejce Raków został rozbity przez Atalantę Bergamo 0:4.

- Raków może miał gorące serca, ale przede wszystkim bardzo gorące głowy, rozpalone do czerwoności. Tymi emocjami przegrali sobie ten mecz. Było ich tak dużo, że one prowadziły do absurdalnej liczby błędów, pomyłek kompletnie nietypowych dla drużyny pod nazwą Raków, jaką znamy z poprzednich sezonów - podsumował tę porażkę Michał Zachodny z Viaplay.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Robert Kubica: Dopóki ta pasja jest, będę to kontynuował

Trudno nie zgodzić się z jego słowami. To spotkanie zupełnie odbiegało od poprzednich, które częstochowianie rozegrali w Lidze Europy. A przede wszystkim mistrz Polski w żaden sposób nie przypominał siebie.

- To nie był Raków, jaki my znamy. On ograniczał liczbę błędów, chełpił się tym, że broni najlepiej we własnym polu karnym. Dzisiaj (czwartek, 14 grudnia - przyp. red.) doprowadził do komedii pomyłek we własnej szesnastce - podkreślił dziennikarz, który obecnie pracuje w wcześniej wspomnianej stacji telewizyjnej.

Tym samym w 1/16 finału LKE zobaczymy tylko jeden polski klub, a mianowicie Legię Warszawę. Z kolei częstochowianie muszą skupić się na rywalizacji na krajowym podwórku, by w przyszłym sezonie znów powalczyć o występ w Europie.

Komentarze (0)