Xavi w niedzielny wieczór postanowił wystawić Ferrana Torresa obok Roberta Lewandowskiego. Już po 21 minutach gry aktualni mistrzowie Hiszpanii sforsowali defensywę Realu Betis. Pedri przedostał się w pole karne, a następnie zauważył świetnie ustawionego kolegę. Torres bez żadnego problemu znalazł drogę do pustej bramki.
Drugi cios Katalończycy wyprowadzili w 48. minucie. Po nieudanej wrzutce w wykonaniu Lamine'a Yamala, piłka odbiła się od słupka i wylądowała pod nogami hiszpańskiego snajpera. Torres silnym strzałem nie dał szans bramkarzowi Realu na skuteczną reakcję.
Na dublet Torresa Andaluzyjczycy odpowiedzieli dwoma trafieniami Isco. Doświadczony zawodnik w 56. minucie znalazł sobie trochę miejsca w polu karnym, huknął bezpośrednio z powietrza i zmieścił piłkę pod poprzeczką. Zdecydowanie ten gol był ozdobą meczu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: długo się nie zastanawiał. Bramka "stadiony świata"
Bramkarz FC Barcelony znowu skapitulował po uderzeniu Isco w 59. minucie. Ofensywny pomocnik przelobował Inakiego Penę, zaś sędziowie VAR potrzebowali trochę czasu, by przeanalizować tę sytuację. Ostatecznie gol został uznany. Isco w pojedynkę doprowadził do remisu 2:2.
Torres był w znakomitej formie. W 90. minucie asystował przy trafieniu Joao Felixa i kilkadziesiąt później skompletował hat-tricka, ustalając rezultat na 4:2.
Czytaj więcej:
Dwa dublety i spacerek Liverpoolu. Manchester City znów pod presją
Szalona pogoń Realu Madryt! Zadecydowała 99. minuta!