Saudyjczycy na zakupach w Premier League. Odbili się w Londynie, idą do Manchesteru

Getty Images / Simon Stacpoole / Na zdjęciu: Aaron Wan-Bissaka (numer 29) może przejść do Al-Nassr
Getty Images / Simon Stacpoole / Na zdjęciu: Aaron Wan-Bissaka (numer 29) może przejść do Al-Nassr

Al-Nassr desperacko poszukuje prawego obrońcy, a według angielskich mediów tropy prowadzą do Premier League. Nie udało się porozumieć z Tottenhamem, więc podjęto próbę rozmów z Manchesterem United.

Okazuje się, że pod koniec zimowego okienka transferowego Aaron Wan-Bissaka może opuścić Manchester United. Według informacji "The Telegraph" po 26-letniego obrońcę zgłosiło się w ostatnich dniach Al-Nassr.

Co prawda Wan-Bissaka niedawno przedłużył kontrakt z Manchesterem United do 30 czerwca 2025 roku (z opcją), ale angielskie media spekulują, że wcale nie musi go wypełnić. Z jednej strony może być kartą przetargową w negocjacjach z Crystal Palace, bo jednym z priorytetów dla "Czerwonych Diabłów" jest Michael Olise. Wtedy Wan-Bissaka przeszedłby do Crystal Palace, a Olise trafiłby na Old Trafford.

Oczywiście do tego nie musi dojść, bo we wszystko chce wieszać się Cristiano Ronaldo i jego Al-Nassr. Wicelider saudyjskiej ekstraklasy szuka prawego obrońcy i za cel obrał właśnie Wan-Bissakę, po tym jak Tottenham odrzucił ofertę opiewającą na 20 milionów funtów za Emersona Royala.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jaki ojciec, taki syn. Niesamowity gol Cristiano Ronaldo juniora

Nie wiadomo jednak, co na to wszystko trener Erik ten Hag, bo jednak Wan-Bissaka w ostatnich tygodniach stał się pierwszym wyborem na pozycji prawego obrońcy (choć z Tottenhamem zagrał na lewej stronie). Wcześniej Anglik nie grał regularnie i rzeczywiście mógł mieć myśli związane z przeprowadzką.

Niemniej w Al-Nassr wierzą w powodzenie całej transakcji. Chcą wzmocnić zespół, by jeszcze włączyć się do walki o mistrzostwo kraju. W tym momencie trudno w to uwierzyć, bo strata do prowadzącego Al-Hilal wynosi siedem punktów.

CZYTAJ TAKŻE:
Trafili na "czarną listę" Michniewicza. "Chyba obraził się"
Teraz albo nigdy. Ostatnia szansa Drągowskiego, na obronę poglądu selekcjonera

Komentarze (0)