Salamon przerywa milczenie. "Wiedziałem, że to jedna, wielka pomyłka"

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Bartosz Salamon
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Bartosz Salamon

Bartosz Salamon pod koniec rundy jesiennej wrócił na boisko po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej podejrzeniami o stosowanie dopingu. W rozmowie z Lech TV postanowił odnieść się do całej sprawy.

W tym artykule dowiesz się o:

Obrońca Lecha Poznań został zawieszony przez UEFA 13 kwietnia 2023 roku. W organizmie piłkarza po meczu z Djurgardens wykryto zakazaną substancję. Bartoszowi Salamonowi groziło nawet dwuletnie zawieszenie, ale ostatecznie kara wyniosła osiem miesięcy.

Piłkarz poznał tę decyzję 24 listopada 2023 roku. Czekał więc na nią ponad siedem miesięcy. Do gry wrócił w spotkaniu z Radomiakiem (2:2) rozegranym 16 grudnia.

Kapitan Kolejorza dowiódł, że chlortalidon przyjął nieświadomie. Jest to substancja, która nie wpływa na wydolność. Jest jednak traktowana jako środek maskujący.
 
W wywiadzie udzielonemu Lech TV 32-letni zawodnik opowiada o kulisach całej sprawy oraz o tym, jak sobie radził z jej konsekwencjami.

- Wiedziałem, że to musi być jedna, wielka pomyłka. Pojechałem do domu, spakowałem w wielką torbę to co mogłem przyjmować. Poprosiłem też o pomoc klubowego fizjoterapeutę i zaczęliśmy poszukiwania wyjaśnienia tej sytuacji - opowiedział piłkarz Lecha.

Salamon podkreślił, jak ważne było wsparcie, które otrzymał ze strony klubu oraz kibiców.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dwa strzały i za każdym razem okno. Popis piłkarza z Ekstraklasy

- Bardzo ważne było dla mnie zachowanie klubu i kibiców. Nie zapomnę jak podczas meczu z Fiorentiną kibice skandowali moje nazwisko. Cały czas czułem wsparcie - stwierdził obrońca.

W rozmowie nie zabrakło także wątku dbania o formę i dobrą dyspozycję podczas zawieszenia piłkarza. Najbardziej wymagający był początkowy okres kary.

- Najtrudniejsza była niepewność. Wierzyłem, że jestem czysty, więc liczyłem na szybki powrót. Pierwsze dwa miesiące były bardzo ciężkie. Mieszkam przy stadionie, odwoziłem syna do przedszkola, a nie mogłem na ten stadion wejść - wyznał Salamon.

Obrońca przyznał, że później radził sobie już lepiej i bardzo dbał o to, żeby utrzymać dobrą kondycję fizyczną i psychiczną.

- Potem wróciłem do Włoch. Chciałem wybudzić się z tego stanu obniżonego nastroju i walczyć o swoje. Postanowiłem, że wrócę i stworzyłem sobie rutyną treningową. Lech Poznań zachował się jak rodzina - podsumował Salamon.

Czytaj także:
Czołowy piłkarz Rakowa miał ofertę z Lecha Poznań. Czekał na inne propozycje
Ostatni szlif Lecha Poznań za zamkniętymi drzwiami. Nie zobaczą go kibice, ani media

Komentarze (0)