- Był to pierwszy mecz. Naturalnie z niekorzystnym wynikiem. Ja się tym nie załamuję. Jest przysłowie, które mówi, że co się źle zaczyna, dobrze się kończy. Mam cierpliwość, wiem co mam w zespole i nad czym z tym zespołem mam pracować. To jest najważniejsze - mówił na konferencji prasowej Franciszek Smuda.
Według opiekuna reprezentacji Polski żaden piłkarz nie zawiódł w spotkaniu przeciwko Rumunom. - U każdego widać było zaangażowanie. Każdy chciał, a to jest dla mnie najważniejsze. Gdybyśmy strzelili bramkę, to w końcówce byłaby szansa nawet wygrać. Niestety utrudniała nam to murawa. Nie chcę narzekać, że przegraliśmy przez boisko, ale każdy zespół, który prowadzi grę, tak jak to było w drugiej połowie przez ostatnie minuty, gdy staraliśmy się tworzyć jakieś akcje, w takich warunkach ma trudności z atakiem pozycyjnym. Na kiepskiej murawie lepiej jest kontrować - komentował "Franz".
- Z tego debiutu zapamiętam tylko murawę - stwierdził szkoleniowiec.
- Protest kibiców nie miał nic wspólnego z wyborem stadionu. Taka była decyzja reprezentacji Rumunii - chcieli grać w Warszawie - wyjaśniała rzecznik Polskiego Związku Piłki Nożnej, Agnieszka Olejkowska.
- Widzieliśmy, że nawet w takich warunkach reprezentacja starała się grać piłką. Każdy chciał dokładnie rozegrać akcję. Jestem optymistą i wierzę, że już w środę zaprezentujemy się dużo lepiej - zakończył Franciszek Smuda.