Dwa mecze, sześć punktów, sześć strzelonych goli i tylko dwa stracone. To dorobek zespołu Jana Urbana, który w pokonanym polu na początku wiosny zostawił Piasta Gliwice i Koronę Kielce. Przed Górnikiem Zabrze w niedzielę mecz z Widzewem, ale…
W teorii po tak efektownych wygranych nastroje powinny być w zespole bardzo dobre. Ale nie są. W klubie znów pojawiły się zaległości płacowe.
Piłkarze nie dostają wypłat od dwóch miesięcy, a Lukas Podolski w czwartkowym wywiadzie dla WP SportoweFakty powiedział, że szatnia jest już tym faktem mocno wkurzona.
Ta irytacja w piątek rano nabrała konkretnego wymiaru. Jak dowiedziały się WP SportoweFakty piłkarze zabrzańskiego klubu zastrajkowali! Czegoś takiego w lidze nie było od dawna. Na 11:00 Górnik miał zaplanowany trening, ale w ramach protestu piłkarze nie wyszli na murawę!
Sytuacja jest o tyle nieciekawa, że w teorii pieniądze w Górniku powinny być choćby z transferu Daisuke Yokoty, który został sprzedany do Gentu za ponad dwa miliony euro. W ubiegły piątek, na łamach "Przeglądu Sportowego" rzecznik klubu tłumaczył, że Belgowie spóźniają się z zapłatą i stąd kłopoty.
ZOBACZ WIDEO: Błaszczykowski odpowiada na trudne pytania przed premierą filmu
Inna sprawa, że płynność finansowa nie powinna zależeć tylko od przelewu z Belgii, bo co by było, gdyby Górnik nie sprzedał zimą Japończyka? Tak czy inaczej, wygląda to niestety w tym momencie bardzo nieciekawie.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty