Niedosyt w Poznaniu i zero bramek. Lech zremisował ze Śląskiem Wrocław

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Lech Poznań - Śląsk Wrocław
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Lech Poznań - Śląsk Wrocław

W hitowym spotkaniu 22. kolejki PKO Ekstraklasy, Lech Poznań bezbramkowo zremisował ze Śląskiem Wrocław. Kolejorz miał znaczącą przewagę nad rywalem. Taki rezultat sprawia, że liderem wciąż pozostanie Jagiellonia Białystok.

Do stolicy Wielkopolski zawitał Śląsk Wrocław - rewelacja jesieni, która w dwóch pierwszych spotkaniach w tym roku zdecydowanie zawiodła, notując dwie porażki. Lech potrafił to wykorzystać i dzięki dwóm zwycięstwom szybko odrobił stratę kilku punktów do lidera, na dobre włączając się do walki o mistrzostwo Polski.

Mariusz Rumak wciąż nie mógł skorzystać z kontuzjowanego Mikaela Ishaka. Szwed w tygodniu odbywał już treningi i prawdopodobnie będzie do dyspozycji trenera w kolejnych dniach. Jego miejsce na szpicy zajął Filip Szymczak, który w ostatnich spotkaniach dwukrotnie wpisywał się na listę strzelców. Młody napastnik Kolejorza od początku meczu pokazywał się z bardzo dobrej strony, sprawiając sporo problemów stoperom Śląska.

W 8. minucie błyskotliwym zagraniem na jeden kontakt popisał się Ali Gholizadeh. Irańczyk wypuścił na wolne pole Nikę Kwekweskiriego, a Gruzin przytomnie zagrał piłkę w okolice jedenastego metra. Szymczak sprytnie przepuścił piłkę między nogami do Kristoffera Velde. Strzał Norwega nie sprawił jednak problemów bramkarzowi gości.

ZOBACZ WIDEO: Jakub Błaszczykowski odpowiada na trudne pytania przed premierą swojego filmu

Wrocławianie odpowiedzieli kilka minut później, szturmując defensywę Kolejorza. Najpierw zablokowane zostało dośrodkowanie Petra Schwarza, następnie niecelnie uderzył Jehor Macenko, a na końcu piłka znalazła się pod nogami Nahuela Leivy. Hiszpan świetnie ułożył ją sobie do strzału, ale trafił zaledwie w Bartosza Salamona.

Po dziesięciu minutach znów groźnie zaatakował Lech. Odrobinę miejsca na prawej stronie znalazł sobie Ali Gholizadeh. Skrzydłowy gospodarzy lewą nogą posłał piłkę w kierunku Filipa Marchwińskiego, ale czujnie z bramki wyszedł Rafał Leszczyński, który zapobiegł oddaniu strzału przez reprezentanta Polski.

W końcówce pierwszej połowy defensywa Śląska skapitulowała, a po fantastycznym dośrodkowaniu Joela Pereiry z ostrego kąta uderzył głową Filip Szymczak, który przełamał ręce bramkarza i piłka przekroczyła linię bramkową. Sędzia po chwili bramki nie uznał, a z wozu VAR usłyszał, że napastnik Lecha był na pozycji spalonej.

Drugą część meczu świetnie rozpoczęli poznaniacy. Joel Pereira kapitalnym prostopadłym zagraniem uruchomił Filipa Marchwińskiego, który oderwał się od obrońców i znalazł się w bardzo dobrej okazji do zdobycia bramki. Jego strzał był jednak za mocny i poszybował wysoko nad poprzeczką.

Przez kilkanaście kolejnych minut w piłkę grali głównie podopieczni Mariusza Rumaka, którzy zamknęli cały zespół Śląska pod ich własnym polem karnym. "Wojskowi" skutecznie odpierali jednak ataki gospodarzy, czekając na swoją okazję po wyjściu z kontrą. Dopiero w 63. minucie więcej miejsca przed polem karnym Lecha miał Piotr Samiec-Talar. Jego uderzenie w niewielkiej odległości minęło jednak bramkę Bartosza Mrozka.

Niebiesko-biali nie poprzestawali na konstruowaniu akcji ofensywnych pod bramką Śląska. Blisko zdobycia bramki znalazł się Filip Szymczak, który po ułożeniu piłki na lewej nodze, zdecydował się na strzał zza szesnastki. Pechowo dla młodego napastnika, uderzenie minimalnie minęło bramkę Rafała Leszczyńskiego.

W końcówce spotkania nie zabrakło nerwów w obu zespołach. Kolejorz nie potrafił wykorzystać zdecydowanej przewagi nad rywalami, a Śląsk zmarnował prawdopodobnie jedyną dogodną sytuację w drugiej połowie, gdy Patryk Klimala płaskim strzałem po ziemi próbował zaskoczyć golkipera Lecha Poznań.

Mecz rozczarowująco zakończył się bezbramkowym remisem, a z ulgą mogą odetchnąć piłkarze Jagiellonii Białystok, którzy po remisie z Ruchem Chorzów utrzymali fotel lidera PKO Ekstraklasy.

Lech Poznań - Śląsk Wrocław 0:0 (0:0)
 
Lech: Bartosz Mrozek - Joel Pereira, Bartosz Salamon, Antonio Milić, Michał Gurgul - Jesper Karlstrom, Nika Kwekweskiri (74. Dino Hotić) - Ali Gholizadeh (74. Adriel Ba Loua), Filip Marchwiński, Kristoffer Velde - Filip Szymczak

Śląsk: Rafał Leszczyński - Jehor Macenko (82. Simeon Petrow), Łukasz Bejger, Aleks Petkow, Patryk Janasik - Peter Pokorny - Piotr Samiec-Talar, Patrick Olsen, Petr Schwarz, Nahuel Leiva - Erik Exposito (74. Patryk Klimala)

Żółte kartki: Pokorny, Leiva (Śląsk)

Sędzia: Piotr Lasyk

Czytaj też:
Krzysztof Piątek znów trafia! Polak otworzył wynik meczu
Demolka w meczu Barcelony. Koniec serii Lewandowskiego

Komentarze (5)
avatar
One Day You May
25.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Liga będzie ciekawsza. 
avatar
Marcin B.
24.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przecież Jaga ledwo zremisowała z Ruchem. Więc nikt się nie cieszy. Liga trwa. W maju będzie wiadomo kto wyjdzie zwycięsko. 
avatar
kedzior
24.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hit na miarę polskiej ligi Po 2 celne strzały i zero bramek Żenada 
avatar
zbychu59
24.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
jaga się cieszy z remisu lecha i śląska. Lech i śląsk cieszą się z remisu jagi. Czy o to chodziło redaktorku? 
avatar
Shining
24.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Hmm, "Mecz bez bramek i remis ?" a może raczej mecz bezbramkowy.