"Głową jest gdzie indziej". Włosi surowi dla Zielińskiego

Getty Images / Marco Canoniero  / Na zdjęciu: Piotr Zieliński
Getty Images / Marco Canoniero / Na zdjęciu: Piotr Zieliński

"Jest dalekim krewnym podziwianego w przeszłości piłkarza" - tak występ Piotr Zielińskiego przeciwko Cagliari (1:1) ocenia Francesco Manno z areanapoli.it. Inne włoskie media też nie mają litości dla reprezentanta Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Piotr Zieliński, mimo usunięcia z kadry na Ligę Mistrzów, nie trafił w Napoli do tzw. „Klubu Kokosa”. W niedzielę wrócił do wyjściowego składu Napoli, ale przeciwko przeciwko Cagliari zagrał tak, że niebawem może wylądować na ławce rezerwowych.

"Calzona (nowy trener Napoli - przyp. red.) postanowił polegać na nim i jego umiejętnościach. Pokazał kilka dobrych zagrań, ale na swojej połowie. Sztuka dla sztuki - czytamy w calciomercato.it, od którego Polak dostał niską notę 5,5. Jedną z najsłabszych w Napoli.

"Wrócił do wyjściowego składu, ale był w zasadzie niewidoczny na boisku - tak grę Zielińskiego oceniono w tuttomercatoweb.com (5). "Gra przyzwoicie, ale to wygląda, jakby odrabiał pracę domową. Od zawodników jego pokroju oczekuje się więcej" - to z kolei recenzja we włoskim Eurosporcie (6).

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie

Neapolitańczycy zrzucają słabszy występ Polaka na fakt, że ten jest już po słowie z Interem Mediolan. "Głową wydaje się być gdzie indziej. Niemal niewidoczny" - to wniosek z calcionapoli1926.it (5). A Francesco Manno z areanapoli.it pisze: "Pomocnik jest dalekim krewnym podziwianego w przeszłości piłkarza. Jego historia miłosna z Napoli zasługiwałaby na zupełnie inny epilog".

Dla każdego z oceniających reprezentant Polski był jednym z najsłabszych graczy Napoli. Podobnie jego występ podsumowano w Sky Italia (5,5) i Radio KissKiss (5).

Zwróćmy uwagę na fakt, że występ przeciwko Cagliari był 14. kolejnym Piotra Zielińskiego bez gola czy asysty. Czeka na taki udział w zdobyczy bramkowej swojego zespołu już od 30 września ubiegłego roku.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty