Wisła wywalczyła awans bez pieniędzy. Oto jak na zaległości reagują piłkarze

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jarosław Królewski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Jarosław Królewski

Wisła Kraków zagra w półfinale Pucharu Polski. Piłkarze krakowskiego klubu pokonali Widzew Łódź, choć przed meczem nadal nie otrzymali zaległych pensji. Dowiedzieliśmy się, kiedy mają je dostać i jak reagują na zaległości.

Zespół Wisły Kraków awansował do półfinału Fortuna Pucharu Polski po mającym dramatyczny przebieg meczu z Widzewem Łódź. Konieczna była dogrywka, by wyłonić zwycięzcę, a w trakcie gry niejednokrotnie interweniować musiał VAR. Ostatecznie to Wisła cieszyła się z awansu, będąc jedynym klubem z Fortuna I ligi na tym etapie rozgrywek.

Spotkanie z Widzewem było dla krakowskiego klubu oddechem nie tylko sportowym, ale i w pewnym stopniu - finansowym. Sprawdziliśmy, jak zawodnicy Wisły reagują na opóźnienia w wypłatach i kiedy dostaną zaległe pensje.

Emocje sięgały zenitu

- To był mecz pełen zwrotów akcji, ale uważam, że nasze zwycięstwo było ostatecznie zasłużone - podkreślał po awansie w Pucharze Polski Marc Carbo, pomocnik Wisły. - Na poziomie emocji było to jednak niewiarygodne starcie. Najważniejsze jest jednak, że udało się awansować do półfinału.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ kontra! Wystarczyło tylko jedno podanie

Spotkanie z Widzewem dla wielu było potwierdzeniem tezy, że styl gry obecnej Wisły bardziej sprawdzałby się w konfrontacji z rywalami ekstraklasowymi, niż z wieloma defensywnie nastawionymi zespołami Fortuna I Ligi.

- Dokładnie o tym mówiliśmy też w szatni - przyznawał Carbo. - Myślę, że gra przeciwko tego rodzaju rywalom daje nam pewną przewagę. Ten mecz to udowodnił.

Raton o krok od dramatu

Mało jednak brakowało, a krakowianie nie mieliby powodów do radości. W 107. minucie fatalny błąd popełnił bramkarz "Białej Gwiazdy" Alvaro Raton. Sam złapał się za głowę i czekał na werdykt VAR w tej sprawie. Na jego szczęście, okazało się, że gol dla Widzewa został anulowany, a Raton mógł odetchnąć z ulgą.

- Muszę wystrzegać się takich sytuacji - bił się w piersi Raton po meczu. - Na szczęście okazało się, że jeden z przeciwników zbyt wcześnie wbiegł w pole karne i gol został anulowany.

Golkiper Wisły jesienią był jednym z bardziej krytykowanych graczy zespołu. Gdyby tym razem znów podpadł fanom "Białej Gwiazdy", naprawdę nie miałby łatwego życia.

- Nie chodzi nawet o zewnętrzną presję, ale człowiek sam od siebie wymaga – wskazywał Raton. - Natomiast generalnie, nie licząc tego błędu, to jestem zadowolony ze swojego występu.

Golkipera bronił też Carbo: - Błędy są częścią futbolu. Ja też popełniłem podobny błąd w meczu ze Stalą Rzeszów. Musimy z tym żyć i patrzeć do przodu. Na szczęście w tej sytuacji, którą miał Alvaro, interweniował ostatecznie VAR i skończyło się na strachu.

Po spotkaniu prezes Wisły Jarosław Królewski mówił o Ratonie, że dwie jego interwencje utrzymały zespół w grze w tym meczu. - Raton był tego dnia jednym z lepszych na boisku. Zdarzył mu się błąd, ale nie zasłużył, by być "skasowanym" przez ten mecz - zaznaczał.

Wisła awansowała, pensje niezapłacone

Po awansie w Pucharze Polski panowała w Wiśle euforia, ale jednocześnie nie dało się uciec od problemów, jakie na co dzień targają krakowskim klubem. Jednym z najpoważniejszych jest sytuacja finansowa. Już jesienią pisaliśmy o problemach z wypłatami w Wiśle, które zostały na pewien czas zażegnane. Opóźnienia w płatnościach jednak są cykliczne, czego nie ukrywa sam prezes Jarosław Królewski.

Co więcej, oświadczył on po meczu, że zaległości wobec zawodników przed spotkaniem z Widzewem nadal istniały i zostaną uregulowane dopiero na dniach.

- Wielu ostatnio ludzi mówiło, że ci chłopcy nie dają z siebie wszystkiego, bo nie dostają pensji. Tym razem nie mieli pensji - nawet dłużej, niż wyznacza to nasz wskaźnik, o którym wspominałem w mediach - i wygrali ten mecz - stwierdził. - Chodzi o to, że ci ludzie chcą wygrywać, a nie zawsze się da.

Czy piłkarze Wisły w ogóle wiedzą, kiedy mogą odzyskać zaległe pieniądze? Zapytaliśmy o to prezesa Wisły. - Jestem z zawodnikami w kontakcie praktycznie co drugi dzień - zapewniał Królewski. - Myślę, że to już kwestia dni.

Hiszpanie w Wiśle: "Jesteśmy drużyną"

W ostatnich dniach portal Meczyki.pl napisał, że "na brak pieniędzy najgłośniej narzekają Hiszpanie" w Wiśle.

Królewski przekonuje, że "to teoria, która ma skłócić zespół". - Jakie kontakty mają ci Hiszpanie z dziennikarzami, nie licząc dziennikarzy hiszpańskojęzycznych? - dywagował.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się jednak, że szatnia Wisły zdecydowanie jest rozczarowana faktem istnienia takich opóźnień.

Zapytani przez nas o medialne doniesienia hiszpańscy piłkarze Wisły dystansują się natomiast od haseł o narzekaniach. - Uważam, że to nie jest prawda. Jesteśmy drużyną. Natomiast wolałbym o tym szerzej nie rozmawiać - przyznawał Carbo.

Problemy są i będą

Według samego Królewskiego, Wisła "ma i będzie mieć problemy płynnościowe". - Natomiast będziemy dbać o to, by piłkarze nie mieli więcej, niż 1,34 pensji opóźnionej. Mamy mecze, w których musimy z góry płacić za stadion, a niektóre spotkania nam się nie bilansują i czasem jest nam trudniej - tłumaczył.

Opóźnienia w wypłatach to nigdy nie jest jednak sytuacja, nad którą powinno się przejść do porządku dziennego.

- Jest to sytuacja skomplikowana, wolałbym tego szerzej nie komentować - ucinał dyskusje o opóźnieniach Carbo.

Zawodnicy zapewniają, że sytuacja organizacyjna nie wpływa na ich postawę na boisku.

- Zdaję sobie sprawę z obecnej sytuacji w Wiśle, każdy stara się radzić sobie z nią w sposób możliwie najbardziej profesjonalny. Tak, by wykonywać swoją pracę - wskazywał Raton. Reszta, jak przyznał, należy do działaczy.

"Nigdy nie miałem problemów z płatnościami"

Obecna sytuacja w Wiśle może być zaskoczeniem zwłaszcza dla piłkarzy z zagranicy, którzy przecież przybyli na drugi koniec Europy do pracy, często z rodzinami. Na ile w Hiszpanii zetknęli się z podobnym problemem?

- W Hiszpanii, odkąd jestem zawodowym piłkarzem, czyli od ośmiu lat, nigdy nie miałem problemów z płatnościami - zapewniał Raton. - Nie wiem, jak obecnie wygląda tam sytuacja, ale zakładam, że raczej kluby funkcjonują zdrowo pod tym względem.

Taki mecz, jak z Widzewem, jest dla Wisły zbawienny z punktu widzenia finansowego, bo tylko przy wysokiej frekwencji krakowski klub jest w stanie wyjść znacząco na plus, jeśli chodzi o przychody z dnia meczowego. Ostatecznie w środowy wieczór na stadionie pojawiło się w sumie 26742 widzów.

- Rozumiem, że tak właśnie jest, choć my koncentrujemy się na tym, co dzieje się na boisku - zastrzegał Raton. - Natomiast prezes klubu zajmuje się takimi kwestiami, które do jego kompetencji przynależą.

Fortuna Puchar Polski: znamy komplet półfinalistów i termin losowania

Grał z Krychowiakiem. Zdradził, co Polak robił w Sevilli

Źródło artykułu: WP SportoweFakty