Zwykło się mówić, że reprezentacja Polski bramkarzami stoi. W XXI wieku między słupkami stali m.in. Adam Matysek, Jerzy Dudek, Artur Boruc, Wojciech Kowalewski, Tomasz Kuszczak czy Łukasz Fabiański.
Dziś pozycja Wojciecha Szczęsnego jest niepodważalna, ale zapowiedział pożegnanie z drużyną narodową. Na szczęście, 33-latek będzie miał komu przekazać pałeczkę w sztafecie pokoleń. Za jego plecami jest bardzo ciekawie.
Michał Probierz jest selekcjonerem od 20 września. Dotychczas dwukrotnie wysyłał powołania. Niebawem (14 marca) zrobi to po raz trzeci. Najpierw postawił Szczęsnego, Łukasza Skorupskiego i Bartłomieja Drągowskiego. Na kolejne zgrupowanie Szczęsny i Skorupski też przyjechali, a w miejsce Drągowskiego wskoczył Marcin Bułka.
Jak będzie w kontekście spotkań barażowych? Oczywiście nie jest to temat numer jeden, numer dwa, ani nawet numer trzy przy okazji meczu z Estonią i z Walią lub Finlandią. Będzie bronił Szczęsny, a reszta nie powinna mieć znaczenia. To mniej więcej tak, jakby emocjonować się meczem o trzecie miejsce na mundialu. Nikogo to nie obchodzi poza zainteresowanymi. Ale...
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldo szaleje. Tylko zobacz, co zrobił na treningu
Warto się jednak pochylić nad tym tematem, ponieważ Szczęsny jest bliżej niż dalej zakończenia kariery. Polska nie może narzekać na brak dobrych bramkarzy. Kłopot bogactwa jest aż nadto widoczny i można jedynie żałować, że podobnych "problemów" nie ma na innych pozycjach.
No bo spójrzmy. 24-letni Kamil Grabara doszedł do 1/8 finału Ligi Mistrzów z FC Kopenhagą (już pomijając błąd w rewanżu z Manchesterem City), a za chwilę będzie rywalizował w Bundeslidze w VfL Wolfsburg. 24-letni Bułka cały czas błyszczy w Ligue 1 w drużynie Nicei. 27-letni Drągowski ma świetne wejście do Panathinaikosu i zbiera bardzo dobre recenzje za swoją grę.
A przecież jeszcze przez jakiś czas na dobrym poziomie powinien grać wspomniany 33-letni Skorupski (aktualnie podstawowy bramkarz w Bologni). Chętnych jest pięciu, a miejsc tylko trzy. Takiej obsady bramki Probierzowi może zazdrościć większość selekcjonerów na Starym Kontynencie.
Kowalewski: Probierz mógłby rzucić kulkami i wylosować
- Nie jestem zwolennikiem sztucznej hierarchii w reprezentacji, oczywiście nikomu niczego nie ujmując. Wystarczy sobie przypomnieć finałowe turnieje w 2012 i 2016 roku, jak hierarchia wyglądała na początku, a jak na końcu. To fajny temat do spekulacji, ale sztuczne budowanie hierarchii zaburza rywalizację, a akurat na pozycji bramkarza mamy aż nadmiar bogactwa. Rywalizacja powinna być kwestią otwartą. Dopiero przy okazji turnieju finałowego określiłbym konkretnie trójkę bramkarzy - mówi nam Wojciech Kowalewski, który 11 razy reprezentował Polskę.
- Kandydatów do gry w bramce reprezentacji jest naprawdę wielu, tym bardziej jestem ciekaw rywalizacji w przyszłości. Dziś jedynką jest Wojciech Szczęsny, który zapowiada, że jego kariera reprezentacyjna powoli dobiega końca. Trzeba mu oddać jego zasługi, ale z perspektywy kibica i byłego bramkarza uważam, że najważniejsza jest dyspozycja tu i teraz. Sztuczne granie w numerki to nie ta dyscyplina sportu - podkreśla.
- Niejeden trener w Europie chciałby mieć taki problem, jak trener Probierz z obsadą bramki. Dziś mógłby rzucić kulkami i wylosować, kto ma grać. Każdy los będzie wygrany, niezależnie na kogo postawi - uważa Kowalewski.
Matysek: Ciężko wszystkich zadowolić
- Szczęsny jest bezdyskusyjnym numerem jeden. To naturalna kolej rzeczy, że masz jednego pewniaka, a pozostali muszą cierpliwie czekać na swoją szansę. Wydaje mi się, że na dziś Skorupski i Bułka powinni być w kadrze obok Szczęsnego. Nie zapominam o Grabarze, natomiast pozycja bramkarza jest bardzo specyficzna. Ciężko zadowolić wszystkich - mówi nam 34-krotny reprezentant Polski Adam Matysek.
- O obsadę bramki możemy być spokojni. Gdyby się dało wystawić trzech bramkarzy w jednym meczu, to nie byłoby z tym kłopotu. Mamy jednak duży problem z całą resztą reprezentacji. Nie potrafimy zbudować porządnej defensywy, która zagwarantuje nam dobry wynik. Nie możemy w każdym meczu liczyć wyłącznie na dobrą dyspozycję bramkarzy. W ofensywie wszystko opieramy na Robercie Lewandowskim, ale mamy duży problem z zestawieniem linii obrony i pomocy. W kwestii bramkarzy nie mamy się o co obawiać, natomiast cała reszta jest jednym wielkim znakiem zapytania - zauważył były prezes Górnika Zabrze.
Selekcjoner ma kłopot bogactwa na pozycji, na której może wybrać tylko jednego zawodnika. Prawdziwy problem reprezentacja ma za to z obsadą pomocy. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.
Michał Probierz powołania na ma marcowe zgrupowanie ogłosi 14 marca. Już tydzień później Biało-Czerwoni zagrają z Estonią o awans do finału play-off. Ewentualnym rywalem reprezentacji Polski będzie zwycięzca meczu Walia - Finlandia.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty