Ostatnia akcja meczu Valencia - Real Madryt. "Królewscy" mają rzut rożny, Valencia na moment wyjaśnia sytuację, ale piłka wraca do rywali. Brahim Diaz składa się do dośrodkowania, kopie piłkę i nagle sędzia Gil Manzano kończy spotkanie, gwiżdże po raz ostatni.
To nic, że Jude Bellingham właśnie strzela gola na 3:2. Trafienie nie zostaje uznane, mecz jest zakończony i zawodnicy Realu wpadają w furię. Najgłośniej protestował Bellingham, za co później został ukarany czerwoną kartką.
W protokole znalazły się dokładne słowa wypowiedziane przez Anglika: Po zakończeniu meczu i przebywając ciągle na boisku skierował się do mnie biegiem z agresywnym nastawieniem i krzykiem, powtarzając kilka razy "It's a fu***ing goal".
Widełki w tej sytuacji przewidywały dwa lub trzy mecze dyskwalifikacji. Ostatecznie Komitet Rozgrywek ocenił to przewinienie na dwa spotkania. Dodatkowo Bellingham musi zapłacić 600 euro grzywny, a klub 700 euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: auć, boli od samego patrzenia!
Real nie zamierza tak tej sprawy zostawić i złoży odwołanie. Nie wiadomo jednak, jaki przyniesie skutek.
W uzasadnieniu cytowanym przez dziennik "Marca" czytamy, że wielokrotne oglądanie powtórek nie pozwoliło komisji stwierdzić ponad wszelką wątpliwość, że działania, które doprowadziły do wyrzucenia z boiska, nie miały miejsca zgodnie z opisem sędziego. Komisja nie była w stanie udowodnić oczywistego błędu sędziego w raporcie. Ton i postawa zawodnika oraz liczba powtórzeń danego wyrażenia mają tu decydujące znaczenie.
Jeśli decyzja zostanie podtrzymana, to Bellingham nie zagra w meczach z Celtą Vigo w najbliższy weekend na Santiago Bernabeu, a także tydzień później na wyjeździe z Osasuną.
Pewnie marne to dla niego pocieszenie, ale sędzia Gil Manzano również odpocznie sobie w dwóch najbliższych kolejkach.
CZYTAJ TAKŻE:
Mbappe wypowiedział się o konflikcie z trenerem. Jaśniej się nie da
Haaland był na konferencji prasowej. Nagle zaczął mówić o Grabarze