Janusz Niedźwiedź: Sytuacja była dramatyczna

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki /  Na zdjęciu: Janusz Niedźwiedź
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Janusz Niedźwiedź

Plany Ruch Chorzów na mecz ze Stalą Mielec były inny. Wirus wiele zmienił i Niebiescy do domu po porażce 1:3 wrócili bez punktów. - Sytuacja była naprawdę dramatyczna - przyznał po spotkaniu Janusz Niedźwiedź.

Dzień przed meczem Stali Mielec z Ruchem Chorzów bukmacherzy więcej szans na wygraną dawali gościom. Jednak problemy z wirusem sprawiły, że sytuacja zmieniła się. W zespole Niebieskich przed spotkaniem nie zastanawiano się jak grać z gospodarzami, tylko kto ma zagrać.

Ostatecznie udało się skompletować jedenastkę, w której pięciu zawodników było po wirusowych przejściach. Z tego powodu w kadrze meczowej zabrakło czterech kolejnych graczy. Nic dziwnego, że Stal w łatwy sposób zdobywała gole, ostatecznie zwyciężając 3:1.

Do sędziów pretensje o trzeciego gola miał trener Ruchu Janusz Niedźwiedź. - Dwie pierwsze bramki straciliśmy po stałych fragmentach, po naszych błędach.Trzeciej bramki nie jestem w stanie zrozumieć i chciałbym, by ktoś to poruszył. Cały czas mówimy o błędach sędziowskich, o VAR-ze. Dzisiaj Wlazło ewidentnie na bliższym słupku pcha Monetę dwoma rękoma w plecy. Jeśli ktoś grał w piłkę, to wie, że w takich sytuacjach podobne pchnięcie wystarczy, by wygrać pozycję. To jest kluczowe. Nikt mi teraz nie powie, że ten kontakt był jakiś delikatniejszy. Dla mnie ta sytuacja była jasna. Szkoda, bo ona moim zdaniem trochę zabiła to spotkanie. Przy stanie 0:2 ciągle byliśmy w grze - denerwował się trener, cytowany przez klubowy portal.

ZOBACZ WIDEO: Ten gol przejdzie do historii. Trudno uwierzyć, ale piłka... wpadła do siatki

Opiekun Niebieskich był pod wrażeniem tego, że część chorych graczy wyszła na boisko. - Gratulacje dla mojego zespołu za heroiczną postawę. To, co wydarzyło się od wczoraj, jak byliśmy zdziesiątkowani... Oprócz tych zawodników, których nawet nie zobaczyliśmy w kadrze meczowej, ci wychodzący na boisko też wykazali się hartem ducha. Sytuacja była naprawdę dramatyczna. Nie przypominam sobie podobnej w moim życiu, by aż tylu zawodników zmagało się z bardzo dużymi dolegliwościami. To samo działo się zresztą w sztabie. Mimo wszystko wyszliśmy, podjęliśmy rękawicę. Szacunek, bo spora grupa, której nie podejrzewałem, że będzie w stanie wytrzymać, wytrzymała. Teraz ważne, by zawodnicy się zregenerowali - dodał Janusz Niedźwiedź.

W trudnej sytuacji po spotkaniu był Kamil Kiereś, który przed potyczką przyznał, że nie miał wpływu na to czy mecz będzie przełożony. - Mecz z Ruchem był bardzo specyficznym spotkaniem ze względu na otoczkę, jaka powstała wczoraj. To nie było zależne od nas. Powstało takie myślenie, że jesteśmy gorszymi, którzy nie chcą się na coś zgodzić. Pozostało nam przygotować zawodników na zmianę podejścia do tego spotkania. W drugiej połowie trudniej nam się grało, grając pod wiatr. Nie ryzykowaliśmy, graliśmy długą piłkę. Wprowadziliśmy piłki na połowę rywala w bazę drugą, szukaliśmy trzeciej. Ruch mimo ubytków stworzył wiele momentów - stwierdził trener, cytowany przez portal niebiescy.pl

Czytaj także:
Ruch Chorzów przegrał z wirusem i Stalą Mielec
Ruch Chorzów zdziesiątkowany przez wirusa. Karygodna postawa Stali Mielec

Źródło artykułu: WP SportoweFakty