Trener Korony apeluje o spokój. Szwarga znalazł jeden minus po meczu w Kielcach

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Kamil Kuzera
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Kamil Kuzera

- Wiem, że ciśnienie rośnie, bo liga wchodzi w decydującą fazę i walka o utrzymanie zaczyna się na dobre, ale mam nadzieję, że się z tego podniesiemy - mówił trener Kamil Kuzera po przegranej Korony Kielce z Rakowem Częstochowa (0:2).

Na przedmeczowej konferencji prasowej trener Kamil Kuzera mówił, że nie wyobraża sobie, by powtórzyła się sytuacja ze spotkania z Cracovią, kiedy piłkarze Korony Kielce spacerowali po boisku w pierwszej połowie.

Miała być zdecydowana reakcja, a tymczasem Raków Częstochowa po sześciu minutach prowadził 2:0 i później kontrolował boiskowe wydarzenia.

- Jestem już trochę w tym sporcie, pograłem trochę w piłkę i wiem, że jeśli rozpoczynasz mecz i na "dzień dobry" dostajesz dwie bramki, to wszystkie założenia odchodzą na drugi plan. Raków jest dobry w fazach przejściowych i po prostu cierpieliśmy - mówił trener Kuzera po meczu z mistrzem Polski.

Po przerwie było trochę lepiej z perspektywy Korony, ale nie udało się strzelić ani jednego gola. I to nawet mimo gry w przewadze w ostatnich dwudziestu minutach.

ZOBACZ WIDEO: "Awaria transmisji". Ludzie przecierali oczy ze zdumienia

Korona pozostaje tuż nad strefą spadkową. - Niczego nie bagatelizuję, natomiast dziś potrzebny jest nam spokój. Wiem, że ciśnienie rośnie, bo liga wchodzi w decydującą fazę i walka o utrzymanie zaczyna się na dobre, ale mam nadzieję, że się z tego podniesiemy. Łatwo nie będzie, ale musimy to zrobić - komentował trener Kuzera.

Tak jak Korona cierpiała, tak Raków miał całkiem komfortowy wieczór w Kielcach. - Weszliśmy w mecz bardzo dobrze, przez 20 minut mieliśmy dużą kontrolę nad sytuacją na boisku. Przebywaliśmy na połowie rywala, byliśmy dobrze zorganizowani w wysokim pressingu. I zdobyliśmy dwie piękne bramki. W drugiej połowie chcieliśmy grać tak samo. Jedynym minusem jest brak trzeciego gola, który zamknąłby to spotkanie znacznie wcześniej - mówił trener Dawid Szwarga.

- Już nie raz kończyliśmy mecz w dziesiątkę i wiemy, jak powinniśmy się wtedy zachować. Nadal chcemy grać w wysokiej obronie, choć już nie tak często. Co najważniejsze, byliśmy skuteczni w pojedynkach. Korona grała bardzo bezpośrednio, dużą liczbą dośrodkowań, a nasi stoperzy wygrywali pojedynki - przyznał szkoleniowiec ekipy z Częstochowy.

CZYTAJ TAKŻE:
Precyzja ponad siłę. Jadon Sancho znakomicie przymierzył [WIDEO]
Niemcy znów piszą o Lewandowskim. Wymowne słowa

Komentarze (0)