- Dla mnie byli to kelnerzy - powiedziałem już to przed meczem - mówi portalowi SportoweFakty.pl Jan Tomaszewski. - Trudno oceniać reprezentację Polski, bo nie grało kilku zawodników. Wygrali, ponieważ musieli wygrać. Dla mnie jest to takie zwycięstwo, które nic nie daje, gdyż właściwie o żadnym wyróżniającym się zawodniku na tle tak słabego rywala nie można powiedzieć, iż jest kandydatem do gry w reprezentacji. Po prostu odbył się mecz z przeciwnikiem, z którym "Orły Górskiego" nie przegrałby tego spotkania - dodaje świetny niegdyś bramkarz.
Polacy zagrali już lepiej niż przeciwko Rumunii, ale czy miał na to wpływ lepszy stan murawy czy zdecydowanie gorszej klasy przeciwnik, a może "ręka" Franciszka Smudy już się pojawiła? - Żadnej ręki Smudy nie było widać - neguje Tomaszewski, po czym dodaje: - Co można powiedzieć o meczu, jak się grało przeciwko dziesięciu koszulkom? Dodatkowo goście do przerwy grali bez bramkarza. Był on najlepszym zawodnikiem w polskiej reprezentacji. Dla mnie jest to beznadziejny golkiper. Później to, co łapał, to musiał to robić, ponieważ były to strzały z 20-30 metrów - musiał je wybronić, w końcu to bramkarz. Jednak to, co robił w pierwszej połowie, to woła o pomstę do nieba.
Czy jednak po takim meczu można kogoś wyróżnić i wyrokować, że któryś piłkarz zagra na Euro 2012? - Takie mecze nic praktycznie nie dają. Rozumiem, że nie gra się z Brazylią, Argentyną czy z innymi najlepszymi zespołami na świecie, ale grajmy ze średniakami - takimi jak Rumunia. Dzisiaj gdybyśmy z nimi grali, to by nas rozklepali i skończyłoby się "piątką". Nie zobaczyłem żadnego zawodnika, który mógłby zagrać na Euro 2012, ponieważ graliśmy przeciwko "palikom" - zakończył Tomaszewski.