Chorwat Fran Tudor jest zawodnikiem Rakowa Częstochowa już od 2020 roku. W rozmowie z nami 28-latek opowiada dlaczego wraz z kolegami z zespołu zdecydowali się rozpocząć w Polsce kurs trenerski. Tudor mówi też o swojej przyszłości klubowej i ewentualnej nowej umowie z Rakowem: - To wszystko zależy od właściciela. Ja mogę tylko pracować jak najwięcej się da.
W niedzielę Raków mierzy się na wyjeździe z ostatnim w tabeli ŁKS Łódź w ramach 25. kolejki Ekstraklasy (godz. 15).
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Pojawiła się informacja, że pan, Zoran Arsenić i Milan Rundić rozpoczniecie edukację na kursie trenerskim UEFA B+A. Jak to dokładnie będzie wyglądało?
Fran Tudor, piłkarz Rakowa Częstochowa: Kurs będziemy robić tutaj, w Polsce, poprzez PZPN. Zarówno ja, jak i Zoran bardzo dobrze już komunikujemy się po polsku, więc nie będzie z tym problemu. Musimy się tylko dostosować do terminów zjazdów i tyle.
ZOBACZ WIDEO: Karetka na boisku, a piłkarze... dalej grali. Kuriozalne sceny na meczu
Skąd w ogóle ten pomysł?
To taka naturalna rzecz, chodzi o pewne zabezpieczenie na przyszłość. Jest życie poza karierą piłkarza, musimy coś robić więcej, gdy przyjdzie odpowiedni moment. Na tym etapie jeszcze nie myślę o końcu kariery, ale chciałbym mieć takie "ubezpieczenie".
Trener Dawid Szwarga nie miał w tej kwestii żadnych obiekcji? Szkoleniowcy różnie reagują na decyzję piłkarzy o rozpoczęciu kursu trenerskiego, bo czasem trzeba opuścić trening albo nawet - w niektórych przypadkach - mecz.
Myślę, że trener Szwarga nie będzie nam robił żadnych problemów, wręcz odwrotnie. Wspiera nas, byśmy ten kurs z sukcesem ukończyli. Cieszymy się, że będziemy mieć takie wsparcie od sztabu trenerskiego. Zaczynamy w najbliższy poniedziałek, po meczu z ŁKS.
Raków wskoczył na trzecie miejsce w tabeli. Teraz największym wyzwaniem jest ustabilizowanie dyspozycji? Zdarzają wam się bardzo dobre mecze, jak z Lechem, ale też wpadki i straty punktów, jak z Puszczą Niepołomice.
Trzeba pracować, trenować i na boisku dawać z siebie wszystko. Sezon jest długi. Nam zależy na tym, żeby na jego końcu zająć pierwsze miejsce w tabeli.
Był moment, gdy pojawiły się opinie, że Raków już należy skreślić z walki o mistrzostwo. Za wcześnie zaczęły się takie komentarze?
Ludzie będą gadać. My musimy się skoncentrować na naszej robocie, którą mamy do wykonania. I na końcu pokazać, że nadal możemy walczyć o obronę tego mistrzostwa.
A jak zareagowaliście na wpis w serwisie X właściciela klubu Michała Świerczewskiego, który po porażce z Piastem chciał was chyba na swój sposób pobudzić, pisząc o tym, że Raków stał się "ligowym średniakiem"?
Każdy może mieć swój punkt widzenia. Dodatkowa motywacja nam nie jest w każdym razie potrzebna. My gramy o mistrza i to jest dla nas największa motywacja. Nie wiem, czy chłopaki z drużyny w ogóle mają konta w serwisie X i czy czytają publikowane tam wiadomości. Żyjemy normalnie, nie narzucamy sobie na głowę jakiejś nadmiernej presji, również związanej z czytaniem mediów społecznościowych itd. Interesuje nas tylko zwycięstwo w każdym kolejnym meczu. I mistrzostwo.
Jesienią jeden z dziennikarzy powiedział w kuluarach o Ante Crnacu, że zakontraktowanie przez polski klub reprezentanta U-21 Chorwacji, to jak próba pójścia na grzyby po południu, gdy wszystkie już przebrane. Chodziło mu o to, że największe chorwackie talenty i tak ściągają kluby zachodniej Europy. Tymczasem Crnac ostatnio błysnął. Dopiero się rozkręca?
To jasne, że Ante ma potencjał. Jak każdy z nas, tylko to trzeba pokazać na boisku. Cieszymy się wszyscy, że Ante zaczął strzelać te bramki.
W trakcie okienka transferowego w chorwackich mediach ukazały się wypowiedzi pańskiego agenta. Wspominał, że jest w kontakcie m.in. z Dinamo Zagrzeb, a do tego, że miał pan opcję gry w MLS. Ostatecznie Dinamo zakontraktowało innego gracza, ale pytanie, czy pozostaje aktualna opcja gry w MLS?
Wszystko to, co było tam powiedziane, to była prawda. Ja jednak nie rozmawiałem osobiście z właścicielem klubu, co do tego, jaka była jego reakcja. Trzeba więc pytać właściciela Rakowa o te kwestie.
A w dalszej przyszłości, dopuszcza pan w ogóle możliwość gry w Stanach Zjednoczonych czy wykluczałby pan taki kierunek?
Jasne, że nie. Jestem otwarty na jakiekolwiek opcje, bo to jest piłka nożna i nigdy nie można mówić "nigdy". Zobaczymy, co będzie w przyszłości. Mam tutaj, w Rakowie, kontrakt do 2027 roku, więc zobaczymy. Jestem w każdym razie otwarty na to.
Mówiło się o tym, że może pan podpisać nową umowę z Rakowem. Dzieje się coś w tym temacie?
To wszystko zależy od właściciela. Ja mogę tylko pracować jak najwięcej się da i grać lepiej.
Zaskoczyło pana, że młody, utalentowany zawodnik z pana byłego klubu Hajduka Split, czyli Luka Vusković - po którego sięgnął londyński Tottenham - został wypożyczony akurat do Ekstraklasy, do Radomiaka?
Taka jest piłka nożna. To bardzo młody zawodnik, który jest w Polsce na zasadzie wypożyczenia. Możliwe, że polska liga pasuje w pewnym stopniu do sposobu gry w lidze angielskiej - pod tym względem, że jest fizyczna, jest w niej dużo biegania itd. Może w ten sposób go przygotowują do dalszych wyzwań. Nie znam go jednak osobiście.
Kto w tym roku, Pana zdaniem, będzie mistrzem Chorwacji? To chyba najciekawszy sezon od dłuższego czasu pod kątem walki o tytuł.
To fakt, że od dłuższego czasu Dinamo Zagrzeb nie miało aż takiej konkurencji. Będzie ciekawie do samego końca. Szanse nadal mają zarówno HNK Rijeka, jak i Hajduk i Dinamo. Zobaczymy, jak to się rozstrzygnie.
Hajduk wykonał kilka arcyciekawych ruchów transferowych. Który manewr zrobił na panu największe wrażenie? Ściągniecie reprezentanta Chorwacji Josipa Brekalo? Powrót legendy, jaką jest tam Ivan Perisić?
Wydaje mi się, że ściągnięcie Brekalo. To były piłkarz Dinama, który poszedł za granicę, ostatnio grał w Fiorentinie, a jednak po powrocie do Chorwacji trafił do Hajduka. To był moim zdaniem najciekawszy transfer całej chorwackiej ekstraklasy.
Kolejna kontuzja w Rakowie. Trener ma dobre wieści
W Polsce jest ewenementem. "Zapanowała moda, żeby robić z piłki fizykę kwantową"