Imponująca wygrana (5:1) nad Estonią dała nam prawo gry w finale eliminacji do Euro 2024 - z Walią (w najbliższy wtorek, 26.03.). Od tego jednego meczu zależy czy podopieczni Michał Probierz zagrają na mistrzostwach. Nic więc dziwnego, że stawka jest piekielna.
- Jestem pełen nadziei, że we wtorek Cardiff będzie dla nas szczęśliwe. Tam nie tylko polscy piłkarze, ale także żużlowcy osiągali już sukcesy" - powiedział w rozmowie z Polską Agencją Prasową minister sportu, Sławomir Nitras.
Mimo bardzo korzystnego bilansu w meczach z tym rywalem (10 spotkań, 7 wygranych Polski, 2 remisy i 1 porażka) oraz optymizmu ekspertów (m.in. tych, którzy odwiedzili studio WP SportoweFakty - TUTAJ więcej szczegółów >>) wynik wtorkowej rywalizacji jest sprawą otwartą.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zadowolony po meczu z Estonią. "Dziś zrobiliśmy pierwszy krok"
I zdaje sobie z tego sprawę Nitras. - Polscy piłkarze w meczu z Estonią pokazali dwie odsłony. W pierwszej konsekwentnie grali piłkę do skrzydeł, a potem wrzucali ją górą na pole karne. To nie przynosiło skutku. To nie jest odpowiedź, szczególnie na Walijczyków, którzy słyną z dobrej gry głową - dodał.
Minister sportu zwrócił również uwagę na bardzo ekspresyjną reakcję Wojciecha Szczęsnego na błąd obrońców i w efekcie straconą bramkę (TUTAJ pisaliśmy o tym szerzej >>). - Podobała mi się reakcja Szczęsnego po straconej bramce. Było widać, że ta złość pokazuje poziom determinacji. 5:0 nie może uspakajać, trzeba zachować pełną koncentrację - przyznał.
Nitras zapytany, czy wybiera się do Cardiff na wtorkowe spotkanie odpowiedział, że nie. Na miejscu, w Warszawie, zatrzymają go obowiązki służbowe. Właśnie we wtorek odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów.