Aktualnie Polacy nie mają zbyt dobrej renomy na hiszpańskich boiskach. Do niedawna "rodzynkiem" w La Lidze był Robert Lewandowski, który zamienił Bayern Monachium na FC Barcelonę, gdzie szybko stał się najskuteczniejszym piłkarzem.
Okazało się, że długo przed tym, zanim Lewandowski dołączył do drużyny ze stolicy Katalonii, klub przejawiał zainteresowanie Romanem Koseckim. W latach 90. byłego reprezentanta Polski uznawano za jedną z największych gwiazd Osasuny Pampeluna i później Atletico Madryt.
Transfer Koseckiego do FC Barcelony nie doszedł jednak do skutku. Działacze najzwyczajniej postawili na innych zawodników. Po wielu latach emerytowany piłkarz został zapytany o tę kwestię i uchylił rąbka tajemnicy.
- Wiem, że byłem w kręgu zainteresowań. Klub wybrał Christo Stoiczkowa. Zamiast Kornejewa, to chcieli mnie kupić. On był w paru meczach w pierwszej, ale ogólnie ogrywał się w drugiej drużynie. Też myślałem, że raczej tam nie pójdę, jak wtedy był Stoiczkow, Laudrup i Koeman. Ja byłbym jako czwarty. Nie tyle, że się bałem rywalizacji. Słyszałem, że coś jest na rzeczy, natomiast takiego konkretu nie było - ujawnił 58-latek na kanale youtube'owym Tomasza Ćwiąkały.
ZOBACZ WIDEO: Zalewski, Piotrowski czy Lewandowski? Kto był najlepszy na boisku? Kibice oceniają!
Hitowa przeprowadzka miała nie wypalić między innymi ze względu na obowiązujący limit obcokrajowców. W pierwszym składzie FC Barcelona mogła wystawiać trzech zawodników spoza Hiszpanii.
Gdy grał na hiszpańskich boiskach, dał się zapamiętać Katalończykom. Łącznie FC Barcelonę cztery razy. W szczególności spotkanie z października 1993 roku to dla fanów klubów z Madrytu mecz-legenda. "Los Rojiblancos" wygrali 4:3 pomimo tego, że przegrywali do przerwy 0:3. Na miano bohatera Atletico zasłużył Kosecki, autor dubletu i asysty.
Czytaj więcej:
Nie może się pogodzić z decyzją sądu. "Potnę nożyczkami polskie obywatelstwo"
Alarm w kadrze. Probierz w trybie pilnym ściąga piłkarza
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)