Adam Owen to trener i naukowiec, mający na swoim koncie sporo publikacji dotyczących teoretycznej strony piłki. Urodzony w walijskim Wrexham szybko wyruszył z Wysp Brytyjskich w Europę i dziś ma pokaźne CV, jeśli chodzi o współpracę z klubami i federacjami.
W latach 2009-2018 Owen był członkiem sztabu szkoleniowego reprezentacji Walii, dochodząc z nią w 2016 roku do półfinału EURO. Walijczyk ma też silne związki z Polską. W latach 2017-2018 pracował w Lechii Gdańsk, najpierw jako trener przygotowania fizycznego, a następnie jako pierwszy szkoleniowiec. Obecnie 43-latek jest doradcą Lecha Poznań, zresztą "ciągnie" go do pracy w Polsce na pełen etat.
Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty: W czwartek Walia wyraźnie pokonała Finlandię 4:1 w półfinale barażu. Jak pan ocenia to spotkanie?
Adam Owen, trener i naukowiec, pracował m. in w sztabach Glasgow Rangers, Celticu, Benfiki, był też trenerem Lechii Gdańsk, obecnie współpracuje z Lechem Poznań: Byłem zaskoczony na plus. Walia zagrała z agresją, zdecydowanie, parła do przodu. Dominowała. Nie chodzi o to, że nie wierzyłem w ten zespół. Przeciwnie, wierzyłem, bo Walia ma bardzo dobrą drużynę i według mnie cały czas idzie do przodu. Ale zaskoczyło mnie, że tak łatwo to poszło. Końcówka meczu w zasadzie już była komfortowa, bo sprawa została rozstrzygnięta wcześniej. To mnie zaskoczyło. Współpracowałem z federacją Finlandii, więc trochę znam tamtejszy futbol. Tam był progres, byli przecież na EURO 2020, a dokładniej 2021. Natomiast, w tym meczu to Walia była po prostu świetna. Nie dała nawet Finlandii "oddychać".
ZOBACZ WIDEO: Eksperci są zgodni. Walia to drużyna "trzy piętra wyżej"
Co może czekać w Cardiff reprezentację Polski?
Jeśli Walia zagra tak jak z Finlandią, Polska może mieć ogromny problem. Walia składa się teraz w dużej mierze z młodych piłkarzy, którzy są bardzo głodni i z pełnym impetem pchają do przodu reprezentację. Ale atutem jest nie tylko młodość. To są po prostu bardzo dobrzy gracze. Przy okazji ważna uwaga: obecna sytuacja przypomina mi tę z 2016 roku, gdy Walia dotarła do półfinału EURO 2016.
Byłem w sztabie szkoleniowym tamtej kadry. I w 2016, i teraz większość walijskich piłkarzy grała w podstawowych składach swoich drużyn. A to dla takiej kadry jak Walia bardzo ważne. Jesteśmy małym krajem, nie mamy nieprzebranych zasobów dobrych piłkarzy. Jest pewna wyselekcjonowana grupa i jeśli ona na co dzień gra w klubach, to przekłada się to też na wyniki kadry.
To konkretnie: kogo powinni się obawiać Polacy?
Daniel James z Leeds United jest jednym z najszybszych graczy biegających po angielskich boiskach. Harry Wilson z Fulham gra teraz według mnie najlepszy futbol w karierze. Ethan Ampadu ma wielki potencjał i będzie top graczem. Do tego Ben Davies z Tottenhamu, czy Davin Brooks z Southamptonu. Naprawdę ma kto grać dla Walii.
Przedstawia pan Walię w bardzo optymistycznych kolorach, ale przecież każdy zespół ma jakieś minusy. Jaką słabość ma Walia?
Najchętniej powiedziałbym, że żadnej. Natomiast fakt, że to młody zespół, ma swoją cenę. Wiadomo, że czasem doświadczenie bardzo się przydaje.
Doświadczenie, ale przede wszystkim wielką klasę wnosił do tego zespołu Gareth Bale. Jaka jest Walia bez niego? Paradoksalnie lepsza, słabsza, czy po prostu inna?
Inna. Bale był wielkim piłkarzem, w jakimś sensie nie do zastąpienia. Natomiast czas płynie i w pewnym momencie inni musieli wziąć kadrę na swoje barki. Odpowiedzialność rozkłada się na większą liczbę piłkarzy, gramy trochę inaczej. Ale najważniejsze, że cały czas jesteśmy w grze o duże turnieje.
Od kilku lat macie tego samego trenera, Roberta Page'a. Polska w tym czasie wymieniła już kilku szkoleniowców. Jakie to ma znaczenie?
Ogromne. Stabilizacja jest bardzo ważna. W Walii pod tym względem wszystko jest dobrze poukładane. Dzięki temu, że nie zmieniają się trenerzy, każdy wie, co ma robić, czego się spodziewać. Wszystko jest spójne, przewidywalne. I na boisku, i poza nim. Natomiast częste zmiany wywracają wiele spraw do góry nogami, bo przecież każdy sztab ma swoje pomysły, rozwiązania, metody. Jeśli bardzo często dokonuje się zmian, to ciężko zbudować coś trwałego.
No to teraz słówko o Polsce. W końcu próżno szukać osoby, która tak łączyłaby walijską piłkę i polską jak pan.
Zacznę od Ekstraklasy. Według mnie ta liga nie jest dostatecznie doceniania w Europie. Uważam, że tu naprawdę jest dobry poziom, infrastruktura, że ta liga wychowuje wielu dobrych młodych piłkarzy, którzy potem wyjeżdżają do silniejszych piłkarsko krajów. Polska regularnie powinna się meldować w ćwierćfinałach, czy półfinałach dużych imprez.
Chwileczkę. Dobrze zrozumiałem, że według pana sam awans na duże turnieje to za mało dla Polski?
Tak uważam. Kraj, który ma prawie 40 mln ludzi, a więc ogromny ludzki potencjał, a do tego świetną infrastrukturę piłkarską i niezłą ligę powinien mieć reprezentację regularnie grającą nie tylko w finałach dużych imprez, ale i zdecydowanie ponad fazę grupową.
To dlaczego tak się nie dzieje?
Nie wiem, bo nigdy nie miałem okazji współpracować z polską federacją. Nie wiem, jak tam się pracuje. Jaka jest metodologia, podejście, jak to jest poukładane. A bez takiej wiedzy ciężko diagnozować przyczyny. Natomiast muszę powiedzieć, że najchętniej widziałbym obie te drużyny w finałach EURO. I fakt, że we wtorek jedna z nich odpadnie w pewnym sensie mnie smuci.
Co się może wydarzyć w Cardiff? Jaką rolę mogą odegrać kibice? Bo atmosfera będzie bardzo gorąca.
To prawda. Walijscy kibice potrafią mocno wspierać reprezentację. Ale nie ma w tym przypadku. To zjawisko, które ma 10-15 lat. Udało nam się zbudować coś na kształt wspólnoty między kadrowiczami a fanami.
[b]Ale jak to zrobiliście? Bo w Polsce od pewnego czasu mecze kadry przypominają piknik.
[/b]
No to w Walii wygląda to zupełnie inaczej. Widać to było choćby w meczu z Finlandią, ale tak samo będzie z Polską. Jeśli Walia znów strzeli szybko gola, to stadion "odleci". A co do tej budowy… Piłkarze za pośrednictwem mediów zbliżali się do fanów, doceniano też w różny sposób to, że nasi kibice podróżują na mecze wyjazdowe. Efekt jest taki, że faktycznie w domu, w Cardiff, jesteśmy po prostu fortecą. Natomiast co do Polski: to, co się dzieje na kadrze, stoi w dużej opozycji do tego, co pamiętam z Ekstraklasy. Bo tam doping na stadionach był bardzo konkretny.
Wiadomo, że największe obawy wśród Walijczyków musi budzić Robert Lewandowski. Ale czy jest mniej oczywisty polski piłkarz, który robi na panu wrażenie?
Piotr Zieliński. Zawsze wysoko ceniłem jego umiejętności. Poza nim jeszcze Krzysztof Piątek. Kiedy byłem w Lechii Gdańsk, on grał w Cracovii. Już wtedy zwróciłem na niego uwagę. Raz, że bardzo chciałem go w Gdańsku, a dwa, że dałem znać dwóm angielskim klubom, że to piłkarz, na którego powinny zwrócić uwagę.
I zlekceważyły temat?
Nie, nie. Piątek trafił na ich listę, ale odszedł do Genoi. Ale to był profil piłkarza, który bardzo mi się podobał.
Wspomniał pan Lechię Gdańsk. To była pierwsza pana praca w roli pierwszego trenera.
Lechię zawsze będę wspominał z sentymentem. Mieliśmy wtedy wiele pozaboiskowych problemów, ale to był bardzo ciekawy czas.
Wciąż pan jest związany z polską piłką, bo od pewnego czasu doradza pan Lechowi.
Tak. Bardzo cenię sobie tą współpracę, trwa od kilku lat. Co jakiś czas pojawiam się w Poznaniu, spędzam wtedy dzień w akademii i dzień z pierwszym zespołem. Dyskutujemy o metodologii, co można zmienić, poprawić w różnych aspektach funkcjonowania klubu.
Zastanawiam się jednak, czy nie ciągnie pana na boisko, na ławkę trenerską, jak to było w Lechii. Gdyby była oferta z polskiej Ekstraklasy, co by pan powiedział?
Bardzo szanuję polską Ekstraklasę. Uważam, że to bardzo dobre miejsce do pracy i nigdy z automatu nie odmówiłbym polskiemu klubowi. Przez ostatnie lata nabrałem sporo doświadczenia w różnych miejscach. Współpraca choćby z turecką federacją, czy angielską, uznawaną przecież za jedną z najlepszych pod wieloma względami. Na pewno interesującym wyzwaniem byłoby przenieść to na polski grunt. W sensie pracy z pierwszym zespołem, ale i rozwojem całego zaplecza.
Na koniec jeszcze raz wróćmy do Cardiff. Jedną z pańskich specjalizacji jest przygotowanie fizyczne. Co pan sądzi o Robercie Lewandowskim? Bo niektórzy mówią, że jednak to już nie to, ze względu na wiek.
Wszyscy wiemy, jak Lewandowski dba o formę fizyczną. Oczywiście, nie da się w wieku 35 lat utrzymać wszystkich atutów, siłą rzeczy ubywa tej "eksplozyjności", ale strzeleckiego instynktu Robert według mnie nigdy nie straci. W polu karnym czy w jego okolicach wciąż jest śmiertelnie niebezpieczny dla rywali i Walia musi o tym pamiętać. Cała sztuka będzie polegać na tym, żeby zabrać mu serwis, czyli odciąć od podań. Jeśli to się uda, szanse Walii wzrosną.
Rozmawiał Piotr Koźmiński, dziennikarz WP SportoweFakty
***
Finał baraży o awans do Euro 2024 Walia - Polska odbędzie się we wtorek 26 marca. Pierwszy gwizdek o godz. 20:45 czasu polskiego. Transmisja w TVP Sport oraz TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO na WP SportoweFakty.