Paweł Dawidowicz jest jednym z największych pechowców w szeregach Biało-Czerwonych. Kontuzje od lat torpedowały reprezentacyjną karierę wychowanka Sokoła Ostróda. 10 lat po pierwszym powołaniu ma na koncie tylko 8 występów w drużynie narodowej. Nie mogło być inaczej, skoro w tym czasie pauzował przez urazy ponad 500 dni.
Na szczęście fatum udało się przełamać w czwartkowym meczu z Estonią (5:1), w którym Dawidowicz spisał się bez zarzutu. Pokazał selekcjonerowi Michałowi Probierzowi, że można na niego liczyć.
- Kontuzje nie pozwalały mi grać w kadrze tak często, jakbym chciał. Czekam na ten moment i myślę, że niebawem on nadejdzie, że będę mógł poczuć się kadrowiczem pełną gębą. Solidną postacią w drużynie, która ciągnie ten wózek. Tak jak ma to miejsce w moim klubie - Hellas Verona. W tym sezonie wystąpiłem w 22 meczach Serie A. Z pewnością ta regularność pomaga. Chciałbym, aby zaprocentowało to również w reprezentacji - powiedział Dawidowicz dla "Łączy nas Piłka".
ZOBACZ WIDEO: Kto faworytem meczu Walia - Polska? Eksperci nie mają wątpliwości
We wtorek Dawidowicza czeka dużo trudniejszy test, bowiem rywale postawią poprzeczkę zdecydowanie wyżej. Walia przed własną publicznością byłaby groźna wielu czołowych ekip w Europie.
- Wygra ten, kto będzie lepiej przygotowany fizycznie, psychicznie i mentalnie. Kto w kluczowych momentach spotkania będzie umiał podejmować słuszne wybory. We wtorek wszyscy udowodnimy, że zasługujemy na miejsce na EURO. Ten turniej jest ogromną szansą. W drużynie mamy grupę zawodników, która - jeśli nie teraz - może już na mistrzostwa nie pojechać, może być za późno - dodał stoper.
Finał baraży o awans do Euro 2024 Walia - Polska odbędzie się we wtorek 26 marca. Pierwszy gwizdek o godz. 20:45 czasu polskiego. Transmisja w TVP Sport oraz TVP 1, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO na WP SportoweFakty.
Zobacz także:
Wyrwał się z objęć śmierci. Teraz zagra przeciwko Polsce