Półfinał Fortuna Puchar Polski zakończył się zwycięstwem 2:1 Pogoni Szczecin z Jagiellonią Białystok. Efthymis Koulouris oddał w emocjonującym meczu dwa strzały do bramki lidera PKO Ekstraklasy. W 54. minucie kibice zdążyli wykrzyczeć nazwisko Greka i cieszyć się razem z nim z prowadzenia. Bramka została jednak anulowana po dwóch minutach i po wideo weryfikacji z powodu spalonego.
Efthymis Koulouris nie rozpamiętywał długo tej sytuacji i w 59. minucie pognał ponownie pod bramkę Jagiellonii. Strzelił do siatki raz jeszcze, tym razem zgodnie z przepisami. Zdobył prowadzenie 1:0 uderzeniem z bliska po dośrodkowaniu Kamila Grosickiego i zgraniu Adriana Przyborka.
- Dużo emocji w ciągu kilku minut. Było mi źle z tym, że bramka została anulowana, ponieważ czułem, że była "dobra". Taka jest jednak piłka, że czasami decydują centymetry. Kibice dodali mi otuchy ciągłym dopingiem. Niebawem rozczarowanie zmieniło się w duże szczęście - mówi Efthymis Koulouris w strefie mieszanej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
Grek nie zdobył gola przy Twardowskiego od 25 listopada i przegranego 2:3 meczu ze Stalą Mielec. Później były jeszcze wyjazdowe trafienia na stadionach Widzewa Łódź i Legii Warszawa, jednak forma strzelecka Efthymisa Koulourisa nie robiła dobrego wrażenia. W półfinale Fortuna Pucharu Polski nastąpiło odkupienie win.
- To bardzo ważny gol dla mnie, ale najważniejsze, że po meczu szczęśliwi są wszyscy w Szczecinie. Ten finał pucharu to wielka rzecz dla każdego. Nasi kibice są świetni przez cały sezon, ale takiej atmosfery, jak w półfinale z Jagiellonią, jeszcze nie czułem. Za nami niesamowity wieczór zakończony wspólnym świętowaniem. Odpłaciłem się naszym kibicom prezentem - opowiada napastnik.
Efthymis Koulouris był wspierany przez kibiców ze Szczecina między innymi po wygranym 1:0 ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski z Lechem Poznań. W półfinale odpłacił się ważnym golem. Po pokonaniu Jagiellonii szczecinianie zmierzą się 2 maja o godzinie 16:00 w finale z Wisłą Kraków.
Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Wisła Kraków wzmacnia skrzydła. Doświadczony Albańczyk ma pomóc w awansie