Choć nie reprezentował Bartosza Kapustki w momencie transferu z Cracovii do Leicester City (2016), Cezary Kucharski zarobił przy okazji tej transakcji ponad dwa miliony złotych. Całość kwoty trafiła do niego jednak dopiero niedawno - we wrześniu ubiegłego roku. Siedem lat po głośnym transferze piłkarza do ówczesnego mistrza Anglii.
By zrozumieć, dlaczego były agent zawodnika tak długo czekał na swoje pieniądze, trzeba się cofnąć aż do września 2015 roku. Niespełna 19-letni wówczas Kapustka był świeżo po udanym debiucie w reprezentacji Polski. Dwa tygodnie po pierwszym występie w drużynie narodowej podpisał nowy, trzyletni kontrakt z Pasami.
Objawienie Euro 2016
Był wówczas objawieniem w polskiej piłce i kwestią czasu był jego zagraniczny transfer. Przedłużając z nim kontrakt, Cracovia zapewniła sobie lepszą pozycję negocjacyjną. Swoje interesy zabezpieczył też Kucharski, ponieważ przy tej okazji zagwarantował sobie prowizję od transferu swojego podopiecznego w wysokości 10 proc. kwoty transferowej.
ZOBACZ WIDEO: Ależ słowa o Polaku. "Grał artystycznie. To piłkarz z innej gliny"
Dziewięć miesięcy później Kapustka błysnął na Euro 2016, po którym trafił do Leicester City. Wówczas reprezentowała go już agencja BMG Sport. Świeżo upieczony mistrz Anglii miał zapłacić Cracovii za utalentowanego pomocnika 5 mln euro. Na konto Kucharskiego powinno więc trafić 500 tys. euro. Ale nie trafiło.
Klub z Kałuży 1 utrzymywał, że wytransferował piłkarza za 2,5 mln euro, a pozostałe przelewy od Leicester City to wypłata tzw. bonusów za ziszczenie się określonych w umowie transferowej warunków dodatkowych. I od tej niższej kwoty Cracovia chciała wypłacić Kucharskiemu umówioną prowizję. W podobnej sytuacji znalazła się Tarnovia.
Ugoda z Tarnovią
To klub, z którego w 2012 roku Kapustka trafił do Pasów. Krakowianie pozyskali 15-letniego wówczas piłkarza za 4 tys. zł, ale Tarnovia zastrzegła sobie w umowie, że otrzyma 10 proc. kwoty, za jaką Pasy sprzedadzą w przyszłości jej wychowanka.
Gdy przyszło do dzielenia się pieniędzmi z transferu Kapustki, zarówno Tarnovia, jak i Kucharski zostali poinformowani przez Cracovię, że sprzedała piłkarza za 2,5 mln euro i przekazała tarnowianom 10 proc. od tej kwoty.
Tymczasem Tarnovia twierdziła, że kwota 2,5 mln euro, od której Cracovia wypłaciła jej ustalony procent, to tylko pierwsza rata od Leicester City, a drugi przelew, który Pasy otrzymały od Lisów, wcale nie dotyczył realizacji bonusów, jak utrzymywała Cracovia, lecz stanowił drugą ratę za transfer.
Tarnowian w tym przekonaniu utwierdziła druga wpłata od Leicester City w ramach tzw. "solidarity payment", która stanowi procent od sumy transferu należący się klubom wychowującym danego zawodnika w określonych etapach jego piłkarskiego rozwoju. Więcej o tym przepisie FIFA TUTAJ.
Druga rata, którą Tarnovia dostała pod koniec 2017 roku roku, była liczona - podobnie jak pierwsza - od 2,5 mln euro, co oznaczało, że Leicester City faktycznie zapłaciło Cracovii 5 mln euro kwoty podstawowej, a nie 2,5 mln euro plus bonusy. Mechanizm solidarnościowy FIFA jest bowiem liczony tylko od kwoty transferu, a nie od ewentualnych bonusów.
Komornik na koncie
Kucharski natomiast postanowił doprowadzić swoją sprawę do końca. Wrócił do niej w grudniu 2020 roku, a we wrześniu ubiegłego roku, siedem lat po wystąpieniu okoliczności, w których miał otrzymać prowizję, i trzy lata po wniesieniu pozwu, sąd przyznał mu rację.
- Dotychczasowe rozliczenie odnosiło się do tej ujawnionej przez Cracovię, a niewłaściwej kwoty transakcyjnej, więc musieliśmy dochodzić pozostałej części należności, która - według Cracovii - nie stanowiła kwoty transakcyjnej, chociaż w rzeczywistości nikt nie miał wątpliwości, że to druga rata kwoty transakcyjnej - tłumaczy WP SportoweFakty reprezentujący Kucharskiego mecenas Łukasz Gładki.
Zasądzono na rzecz Kucharskiego w całości dochodzoną kwotę wraz z odsetkami liczonymi od 2017 roku. Łącznie to ponad dwa miliony złotych. Ze względu na to, że werdykt w tej sprawie zbiegł się w czasie z zapadnięciem w śpiączkę ówczesnego właściciela i prezesa Cracovii prof. Janusza Filipiaka, na wniosek strony przeprowadzono postępowanie zabezpieczające i zasądzoną kwotę Kucharski uzyskał za pośrednictwem komornika.
- Sąd uznał, że realnie kwota transakcyjna była wyższa niż ta, o której poinformowała Cracovia. Warunki, które potencjalnie miały zmieniać charakter części kwoty wypłaconej przez Leicester City za piłkarza, były tak ukształtowane, że z góry było wiadomo, że zostaną spełnione - zwraca uwagę mec. Gładki.
O jakim zapisie mowa? - Część kwoty transakcyjnej była uzależniona od zdobycia przez Leicester City określonej liczby punktów w lidze. Ustalono pułap na takim poziomie, że w Premier League w ostatnich latach nie zdarzyło się, by nawet ostatnia drużyna w tabeli go nie osiągnęła. Zawodnik odszedł z Cracovii do ówczesnego mistrza Anglii, więc nie można było się spodziewać, że ten klub nie osiągnie określonego w umowie pułapu punktów - wskazuje nasz rozmówca.
- Cracovia tłumaczyła to w ten sposób, że to nie jest pewne do spełnienia, więc jest to bonus, a nie podstawowa kwota transakcyjna. Z oczywistych względów, biorąc pod uwagę kontekst, sąd uznał, że to był element kwoty transakcyjnej, a nie premia. Sąd nie miał większych wątpliwości - wskazuje Gładki.
Sąd wziął też pod uwagę, że Cracovia wcześniej zaniżyła wartość transferu w komunikacji z Tarnovią.
Cierpliwość, która procentuje
Cracovia nie złożyła apelacji. - Decyzja MKS Cracovia SSA wynikała z faktu zakończenia zaistniałego sporu i zamknięcia w ten sposób kwestii rozliczeń pomiędzy stronami - przekazała nam Marzena Młynarczyk-Warwas, rzecznik prasowa klubu.
- To nie była mała kwota i odsetki nie były małe. Cracovia zdała sobie sprawę z tego, że przeciąganie tej sprawy kosztowałoby ją narastające odsetki. To była kwota niebagatelna, dość dotkliwa dla Cracovii, na co jej przedstawiciele zwracali uwagę. Sprawa była dość jasna. Z niewiadomych powodów Cracovia przeciągała ją wcześniej. Z punktu widzenia mojego klienta, była to dobrze oprocentowana lokata - puentuje mec. Gładki.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że w momencie ogłoszenia wyroku nie było już w klubie nikogo, kto w 2016 roku odpowiadał za sprawę po stronie pięciokrotnego mistrza Polski. Prof. Filipiak był w śpiączce, a jego prawa ręka wiceprezes Jakub Tabisz 10 miesięcy wcześniej został zawieszony.
Notabene, Cracovię w sporze z Kucharskim reprezentował jego brat Tomasz. Po tej sprawie klub zakończył współpracę z jego kancelarią.
Obowiązki prezesa Filipiaka dopiero w listopadzie przejęła tymczasowo jego żona Elżbieta. Więcej TUTAJ. A docelowego prezesa klubu wybrano w styczniu 2024 roku i został nim Mateusz Dróżdż.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty