Nim Robert Lewandowski stał się gwiazdą na szeroką skalę, musiał mierzyć się z wieloma problemami. Zainteresowana jego usługami nie była Legia Warszawa. Przedstawiciele stołecznego klubu obawiali się bowiem, że uraz, z jakim zmagał się wówczas napastnik, skutecznie uniemożliwi mu grę na profesjonalnym poziomie.
Po latach myślami do tamtych chwil w rozmowie z "Faktem" powrócił Andrzej Blacha. Były szkoleniowiec Znicza Pruszków, który "przygarnął" Lewandowskiego, zwrócił uwagę na fakt, że kontuzja nie była w tamtej sytuacji jedynym problemem.
- Nieco wcześniej zmarł mu tata. Robert bardzo przeżywał stratę rodzica. I to w kwestii mentalnej było u niego najwięcej do naprawienia. Tata, największy kibic i mentor, potem cios między oczy od Legii. Robert stracił wiarę, że może do czegoś dojść w piłce - powiedział.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie gra już w piłkę, ale dalej jest o nim głośno
Lewandowski odżył w Zniczu Pruszków. Duża w tym zasługa wspomnianego Andrzeja Blacha, który uwierzył w obecnego zawodnika FC Barcelony i dał mu szansę pokazania się. Szkoleniowiec opowiedział, jakich metod wówczas użył.
- Nie dałem mu czasu na myślenie. W trakcie rozmowy prezesa z mamą kazałem mu się przebierać i wyjść na trening. Chciałem, żeby skupić się na piłce, wyrzucił z głowy inne myśli. Miałem świadomość, że najgorsze będzie, jeśli ze swoimi demonami zostanie sam - dodawał.
Blacha uważa też, że gdyby Lewandowski swego czasu nie zdecydował się na przenosiny do Znicza Pruszków, jego kariera mogłaby się szybko zakończyć. Punktem zwrotnym okazało się wyjazdowe spotkanie w 2006 roku przeciwko drużynie z Kozienic.
Wtedy to Lewandowski strzelił dwa gole w odstępie minuty, co spowodowało, że na nowo uwierzył w siebie. Szybko został zauważony przez znacznie wyżej notowane zespoły, wobec czego jego kariera zaczęła się rozpędzać.
Dostrzegli go działacze Lecha Poznań. Stamtąd po trzech latach przeniósł się do Borussii Dortmund, a następnie do Bayernu Monachium. Od lipca 2022 roku Lewandowskim jest natomiast graczem FC Barcelony.
Zobacz także:
PZPN potwierdził nasze doniesienia. Taką premię dostali piłkarze za awans
Ukraina potrzebuje żołnierzy. Gwiazdor zareagował