Trener kadry piłkarek wskazała elementy do poprawy. "Konsekwencja i dyscyplina"

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: trener Nina Patalon
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: trener Nina Patalon

- Płacimy za to, że nie jesteśmy do końca zaadaptowani na tym poziomie i każda sytuacja w polu karnym może nas kosztować bramkę - przyznała trener reprezentacji Polski Nina Patalon po porażce 1:3 z Austrią w 2. kolejce eliminacji Euro 2025.

Od 15. minuty i gola Sarah Puntigam Austriaczki prowadziły. Jednak dziesięć minut po przerwie przepięknym uderzeniem z dystansu wyrównała Ewelina Kamczyk (trafienie można zobaczyć TUTAJ). Tym remisem Polki nacieszyły się jednak ledwie 11 minut, gdy na 2:1 dla rywalek trafiła Lilli Purtscheller, a w doliczonym czasie gry wygraną przyjezdnych przypieczętowała Eileen Campbell.

- Myślę, że powinniśmy skupić się na tym, że ten mecz wyglądał zdecydowanie lepiej od poprzedniego. pod kątem organizacji gry. Mamy swoje problemy, jeśli chodzi o konsekwencję i grę w defensywie. Nie potrafimy ustrzec się błędów, które prowadzą do straty bramki - powiedziała na pomeczowej konferencji prasowej trener Nina Patalon.

- Dla mnie istotne jest w kwestii naszego stylu to, że mamy cały czas sytuacje. Tym razem jedną wykorzystaliśmy. Będziemy robić wszystko, by w końcu strzelać więcej bramek. Jeśli zawodniczki rzeczywiście je kreują, musimy być skuteczniejsi pod bramką przeciwnika. Ten mecz wyglądał tak, że rozstrzygnął się w dwóch polach karnych i wygrał zespół, który był tam skuteczniejszy - dodała selekcjonerka reprezentacji Polski kobiet.

ZOBACZ WIDEO: Jak pracuje się z Probierzem? "Lewy" chwali selekcjonera

To drugi mecz z rzędu, w którym Biało-Czerwone tracą trzy bramki. Inna sprawa, że tracą je po dość prostych błędach w linii defensywnej. Zapytaliśmy więc, czy drużyna byłaby w stanie większy ciężar przenieść na ofensywę, by przykryć mankamenty w obronie.

- Wówczas ta skuteczność musiałaby się poprawić. Nasza filozofia od początku polega na tym, że chcemy strzelić jedną bramkę więcej niż przeciwnik. Jednak teraz byłabym bardziej skoncentrowana na tym, że płacimy za to, że nie jesteśmy do końca zaadaptowani na tym poziomie. Bardzo szybko musimy sobie poukładać, że każda taka sytuacja w polu karnym, gdy nie zdążymy odbudować ustawienia, może kosztować nas bramkę - odpowiedziała Patalon.

- Słowa "konsekwencja" i "dyscyplina" w obronie całego zespołu to aspekty, które musimy poprawić. Mamy świadomość, że wystarczy, iż jedna zawodniczka nie wróci do obrony, zostawi za dużo przestrzeni przeciwnikowi. A gramy aktualnie z bardzo dobrymi rywalami - wyjaśniła.

Na czym zatem można opierać nadzieję w kontekście kolejnych meczów w dywizji Ligi Narodów UEFA? Selekcjonerka odpowiada: "momentami".

- My na tych momentach budujemy. Trafiliśmy do grupy, w której mówiłam, że na pewno nawiążemy rywalizację. Myślę, że spokojnie nawiązujemy tę walkę, ale przeciwnik wykorzystuje swoje sytuacje z zimną krwią i w stu procentach. Są pozytywy, są dobre momenty, a my chcemy je potęgować. Same zawodniczki mają świadomość tego, jak blisko byliśmy. To jest nauka. W wielu sytuacjach, kiedy określone chwile wymagają innej decyzji, uczymy się. W kolejnym meczu w podobnej sytuacji dana zawodniczka zareaguje już inaczej - przekonuje trener.

Nina Patalon zapytana została również o ocenę sytuacji, po której Polska straciła drugą bramkę. Po zagraniu brzuchem Austriaczki piłka została wybita z bramki, ale sędzia Stephanie Frappart po konsultacji z sędzią asystentem uznała to trafienie.

- Nie mogłam w ogóle tego widzieć, bo byłam na środku boiska. Ja widzę to, co wydarzyło się przed tym. A było trochę chaosu i to jest do zmiany. Nie mam obiektywnej oceny. Czasami szkoda tracić energię na protesty, bo tu nie ma VAR-u. Jeśli sędzia pokazała, że jest bramka. Lepiej energię żużyć nie na kłótnie, a na bieganie - stwierdziła Patalon.

Po dwóch kolejkach w grupie A4 Polki zajmują ostatnią, czwartą pozycję z zerowym dorobkiem punktowym. W następnych dwóch seriach nasz zespół zmierzy się z faworytem całej grupy - reprezentacją Niemiec - 31 maja na wyjeździe, a 4 czerwca u siebie - ponownie w Gdyni.

Awans na Mistrzostwa Europy 2025 uzyskają zespoły z dwóch pierwszych miejsc w grupie. Pozostałe ekipy wezmą udział w dwustopniowych barażach, które odbędą się jesienią. Biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się przez ostatnie dni, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że reprezentacja Polski weźmie w nich udział.

Z Gdyni - Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty

Czytaj również: Faworytki z awansem, ale i z kłopotami. Mamy półfinalistki Orlen Pucharu Polski

Komentarze (0)