Myślę o sprowadzaniu młodych Polaków do Grecji - rozmowa z Markiem Gołębiewskim, piłkarzem AS Rodos

- Najmilej wspominam początki w Grecji, bo wszystko było dla mnie nowe: ludzie, kultura, zupełnie inny rytm życia niż Polsce - mówi w wywiadzie dla portalu SportoweFakty.pl Marek Gołębiewski, piłkarz AS Rodos. W Grecji 29-latek gra już trzeci sezon, ale powoli myśli o powrocie do ojczyzny.

Bartosz Zimkowski
Bartosz Zimkowski

Bartosz Zimkowski: Jak to się stało, że trafił pan akurat do Grecji?

Marek Gołębiewski: Razem z żoną zdecydowaliśmy się na wyjazd do Grecji. Argumenty, które przeważyły były takie, że chciałem opuścić nasz kraj. Były też względy finansowe, chęć poznania nowego państwa i co najważniejsze - chęć sprawdzenia swoich umiejętności w kompletnie nowym środowisku. Żałuję tylko, że wyjechałem tak późno, ale przeszkodą były studia na warszawskim AWF-ie, które z powodzeniem skończyłem.

Były jakieś oferty z Polski?

- Miałem propozycję z nowej I ligi i z jedną drużyną byłem już bliski porozumienia się, ale zdecydowałem się na wyzwanie i wraz z całą rodziną przeniosłem się do "kraju słońca".

Trafił pan do AS Androútsos Gravias. Jak wyglądał od kuchni ten transfer?

- Pierwszym moim klubem w Grecji był zespół z III ligi, w którym wraz z Piotrem Orlińskim graliśmy przez pół roku - z dobrym skutkiem, strzelając 11 bramek. Wyjazd do Grecji ułatwił mi mój kolega z boiska Mariusz Unierzyski, który wcześniej grał w Ionikosie i wspominał o mnie menedżerowi z Grecji. On oglądał mnie w kilku spotkaniach w I lidze, gdy jeszcze grałem w Polsce. W grudniu 2006 roku zadzwonił i po namyśle zdecydowałem się na wyjazd.

Nie miał pan problemów z aklimatyzacją w nowym otoczeniu?

- Najmilej wspominam początki w Grecji, bo wszystko było dla mnie nowe: ludzie, kultura, zupełnie inny rytm życia niż Polsce. Początek w klubie też miałem udany, ponieważ już w pierwszym meczu z Doxa Dramas strzeliłem bramkę i wygraliśmy 1:0. Jestem już Grecji trzy lata i mówię płynnie w tym języku, więc nie mam problemów z komunikacją. Na początku porozumiewałem się w języku angielskim. Nie było zatem kłopotów z dogadaniem się kolegami z boiska.

Jak minęły pierwsze miesiące w Grecji?

- Pierwsze kroki były udane. Dołączyłem do zespołu w trakcie sezonu, ponieważ w Grecji na szczęście nie ma przerwy zimowej, więc gra się od września do maja. W 15 spotkaniach strzeliłem pięć bramek i zaliczyłem cztery asysty. Bardzo dobrze radził sobie Piotr Orliński, który trafił do siatki rywali sześć razy i miał pięć asyst.

Dlaczego po pół roku przeniósł się pan do PAÓ Néon Epivatón?

- Razem z Piotrem przenieśliśmy się do Salonik. Do tego klubu ściągnął nas trener, który był naszym opiekunem w Gravii. Widać, że nasza gra przypadła mu do gustu. W Paone spędziłem jak na razie najlepszy okres w Grecji, ponieważ strzeliłem dla tego klubu 17 bramek w lidze i 3 w Pucharze Grecji. Nasz zespół walczył w sezonie 2007/2008 o awans do II ligi i w moim pierwszym roku gry zajęliśmy trzecie miejsce. Niestety tylko dwie pierwsze drużyny awansowały do wyższej ligi. Zabrakło nam bardzo niewiele i dopiero na finiszu rozgrywek straciliśmy szansę na kwalifikację. W sezonie 2008/2009 zajęliśmy czwarte miejsce.

Był pan czołowym zawodnikiem zespołu - czy to zaowocowało transferem do Rodos?

- Tak, statystyki miałem dobre, ponieważ w sumie w ponad 60 spotkaniach strzeliłem 25 bramek (liga oraz puchar), nie licząc asyst, bo tych miałem sporo. Nie jestem typem "sępa pola karnego". Jak widzę lepiej ustawionego kolegę, zawsze podam (śmiech). Dobra gra w Salonikach zaowocowała transferem do II-ligowego AS Rodos. W klubie ze szmaragdowej wyspy jestem cztery miesiące i zagrałem do tej pory w czterech spotkaniach. Przez miesiąc niestety nie mogłem grać, ponieważ nabawiłem się kontuzji mięśnia czworogłowego. Cały czas czekam na pierwszego gola dla mojej nowej drużyny. Przeciwnikami z boiska są również Polacy - w OFI Kreta gra Piotrek Włodarczyk, a w Frasywoulos Patryk Aleksandrowicz. Z kolei w największym rywalu mojego pracodawcy, czyli Diagorasie, gra mój bardzo dobry kolega - Bartosz Tarachulski. W derbach wyspy 2:1 wygrała moja drużyna, więc królujemy aż do marca.

To pana trzeci klub w Grecji, nie za często zmienia pan otoczenie?

- Prawdę mówiąc, raczej nie jestem zwolennikiem skakania z kwiatka na kwiatek. Z dużą chęcią zostałbym w Paone, ale niestety po dwóch latach wycofał się sponsor i byłem zmuszony do zmiany barw klubowych. Nowa drużyna pojawiła się szybko, równie szybko doszliśmy do porozumienia i podpisałem kontrakt z AS.

Jakie cele stawia pan sobie w tym sezonie? Co chce pan osiągnąć?

- Cele indywidualne to strzelić jak najwięcej goli, a przed drużyną zarząd postawił cel utrzymania się w B Etniki. Jak na razie go realizujemy, bo jesteśmy w środku tabeli.

A co z ligą polską?

- Pomału myślę o powrocie do kraju, ponieważ moje dzieci muszą "ruszyć w świat nauki". Mój starszy syn od września idzie do zerówki, więc jest się nad czym zastanawiać. Istnieje też możliwość, żeby zostać w Grecji, ale w grę wchodzą tylko Ateny i Saloniki, gdzie nie brakuje polskich szkół. Jednak decyzja jeszcze nie została podjęta.

Czyli powrót do Polski to najrealniejszy scenariusz?

- Polska to mój kraj. Nie mógłbym żyć dłużej gdzieś indziej. Tu mam swoją rodzinę, dom, więc jest do kogo i czego wracać. Chciałbym zakończyć karierę w Polsce, ale interesuje mnie także współpraca z moim menedżerem z Grecji. Poznałem tutaj dużo ciekawych ludzi. Zastanawiam się bardzo poważnie nad tym, żeby ściągnąć do Grecji młodych, utalentowanych Polaków, ale to tylko plany. Polską ligę oczywiście śledzę. Ba, obserwuję każdą kolejkę od ekstraklasy po A-klasę. Kibicuję klubom, w których grałem. Szczególnie miejsce w mojej pamięci ma zespół KS Piaseczno. Tam się wychowałem i mam sentyment do mojego pierwszego trenera Jacka Kasztankiewicza.

Życie na obczyźnie to jednak nie to samo co Polska?

- Brakuje mi moich kochanych rodziców oraz brata z rodziną. Jednak chciałbym podziękować mojej wspaniałej żonie i dzieciom, że są tutaj ze mną każdego dnia i wspierają mnie w dobrych oraz w złych momentach.

Metryczka:

Imię i nazwisko: Marek Gołębiewski
Data urodzenia: 18.05.1980 r.
Pozycja: Napastnik
Wychowanek: KS Piaseczno

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×